Rano wstałam i przebrałam się, mam nadzieje, że ten palant nie przyjedzie bo nie che go już nigdy widzieć, może i jest ładny, ma cudowne oczy i pięknie pachnie ale i tak jest palantem.
Moje rozmyślenie przerwało pukanie do drzwi,
-Co ty tu robisz?-zapytałam na widok Marca.
-Jak to co przyjechałem po ciebie-uśmiechnął się.
-Ale ja nigdzie z tobą nie jadę dzisiaj wyjeżdżamy zwiedzać Madryt-skłamałam.
-Jakoś nie mam ochoty.
-Masz, masz ubieraj się czekam na dole.
Przez cały dzień Marc i Natalia poznawali się. Z każdą minutą czuli się w swoim towarzystwie coraz lepiej. Marc czuł, że ta dziewczyna jest mu coraz bliższa, cieszył się, że ją poznał, teraz przed nim nie stała ta przeklinająca i zawsze uparta dziewczyna, teraz poznawał nową uśmiechniętą i cudowną Natalię.
-I co było aż tak źle ze mną?-zapytał odwożąc ją pod hotel.
-Mogło być lepiej-odpowiedziała i odwróciła się.
-Tak? No to widzimy się jutro-powiedział i zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować odjechał, a ta zrezygnowana ruszyła do hotelu.
-Jak tam randka z tym ciachem?-zapytała Carolina
-Jak randka? Z jakim ciachem?
-Oj przestań, chciałabym być na twoim miejscu, ty to masz wielkie szczęście.
-Czy ja wiem. Dobra idę bo jestem zmęczona.
Przez kolejny tydzień Marc codziennie przyjeżdżał do Natalii, z dnia na dzień zbliżali się do siebie coraz bardziej, całe dnie od rana do późnej nocy spędzali ze sobą.
Marc zabierał ją w przeróżne miejsca, poczynając od Sagrada Familia a kończąc na Camp Nou.
Tego dnia Marc miał dla Natalii niespodziankę.
-Hej-przywitał się z nią całusem w policzek.
-Cześć, to co dzisiaj robimy?
-Niespodzianka-powiedział i pociągnął ją w stronę auta.
-Park linowy?!-krzyknęła gdy po godzinie drogi zatrzymali się na parkingu.
-No, chodź będzie super!
-Czy ja wiem,,,
-Nie marudź.
-Nie idę dalej!-krzyknęła Natalia zatrzymując się przed jedną z przeszkód.
-Chodź czekam na ciebie.
-Ja chcę na dół!
-Zaraz koniec a potem pojedziemy na lody co ty na to?
Dziewczyna słysząc to ruszyła do przodu, po paru minutach byli już na ziemi.
Po zjedzeniu obiecanych przez piłkarza lodach Marc zabrał ją jeszcze w jedno miejsce.
-Ale tu pięknie-zachwycała się Natalia widząc fale morza rozbijające się o skały nieopodal.
-Znalazłem to miejsce po moim debiucie w pierwszym składzie FC Barcelony.
Przez parę minut nikt się nie odezwał, cisza panująca między nimi nie była jedna krępując wręcz przeciwnie przyjemna.
Marc podniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę.
Powoli podszedł do niej chwycił jej twarz i delikatnie musnął usta,
Nie wiedzieli ile to trwało, parę sekund a może minut lecz czuli się cudownie i gdy w końcu odsunęli się od siebie obydwoje chcieli więcej.
Piłkarz zachłannie przywarł do ust dziewczyny całując już śmielej, chcąc zapamiętać ją na długo.
Po chwili oderwali się od siebie ciężko dysząc, dziewczyna speszona opuściła głowę.
Marc widząc to od razu chwycił jej głowę i powoli odniósł.
-Co się stało?
-Nic... Tylko dalej nie potrafię w to uwierzyć.
-Mam Ci pomóc?-zapytał i musnął jej usta.
Natalii zostały już tylko dwa dni w Hiszpanii i chciała je jak najlepiej spędzić, oczywiście w obecności Marca.
-Marc wiesz że jutro wracam do domu-powiedziała ze smutkiem, jeszcze bardziej wtulając się w piłkarza.
-Niestety wiem, ale nie przejmuj się dzisiejszy wieczór spędzimy razem.
-Jest już późno powinnam wracać-odparła ze smutkiem.
-Dzisiaj zostajesz ze mną, załatwiłem wszystko a teraz chodź jeść jestem okropnie głodny-chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę stolika, na którym piłkarz przygotował przeróżne jedzenie.
-Pycha-powiedziała przełykając kęs potrawy.
-Dziękuje.
-Sam to przygotowałeś?
-Z pomocą, raczej nie chciałabyś widzieć mnie w kuchni, dobrze to by się nie skończyło..
-Hahahahah.
-Bardzo śmieszne-powiedział urażony piłkarz.
-No już nie denerwuj-powiedziała i pocałowała go.
Piłkarz pociągnął ją do siebie całując zachłannie, powoli wstał i wziął ją na ręce zaniósł do sypialni, powoli kładąc ją na łóżko zaczął pozbywać się ubrań.
-Chcesz tego?-zapytał z czułością piłkarz, gdy byli już nadzy.
-Tak.
Marc polowi wszedł w nią i zaczął się poruszać z początku wolno a później coraz szybciej.
Po parunastu minutach opadli zdyszani i wtuleni w siebie zasnęli.
***
Bardzo was przepraszam za tak duże opóźnienie ale już nie wyrabiam z niczym, nie mam jak na razie pomysłów i już ten rozdział pisałam bardzo długo nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, przepraszam za chaotyczność, w następnych rozdziałach to się ustabilizuje :)
Do nowego :D
-I co było aż tak źle ze mną?-zapytał odwożąc ją pod hotel.
-Mogło być lepiej-odpowiedziała i odwróciła się.
-Tak? No to widzimy się jutro-powiedział i zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować odjechał, a ta zrezygnowana ruszyła do hotelu.
-Jak tam randka z tym ciachem?-zapytała Carolina
-Jak randka? Z jakim ciachem?
-Oj przestań, chciałabym być na twoim miejscu, ty to masz wielkie szczęście.
-Czy ja wiem. Dobra idę bo jestem zmęczona.
Przez kolejny tydzień Marc codziennie przyjeżdżał do Natalii, z dnia na dzień zbliżali się do siebie coraz bardziej, całe dnie od rana do późnej nocy spędzali ze sobą.
Marc zabierał ją w przeróżne miejsca, poczynając od Sagrada Familia a kończąc na Camp Nou.
Tego dnia Marc miał dla Natalii niespodziankę.
-Hej-przywitał się z nią całusem w policzek.
-Cześć, to co dzisiaj robimy?
-Niespodzianka-powiedział i pociągnął ją w stronę auta.
-Park linowy?!-krzyknęła gdy po godzinie drogi zatrzymali się na parkingu.
-No, chodź będzie super!
-Czy ja wiem,,,
-Nie marudź.
-Nie idę dalej!-krzyknęła Natalia zatrzymując się przed jedną z przeszkód.
-Chodź czekam na ciebie.
-Ja chcę na dół!
-Zaraz koniec a potem pojedziemy na lody co ty na to?
Dziewczyna słysząc to ruszyła do przodu, po paru minutach byli już na ziemi.
Po zjedzeniu obiecanych przez piłkarza lodach Marc zabrał ją jeszcze w jedno miejsce.
-Ale tu pięknie-zachwycała się Natalia widząc fale morza rozbijające się o skały nieopodal.
-Znalazłem to miejsce po moim debiucie w pierwszym składzie FC Barcelony.
Przez parę minut nikt się nie odezwał, cisza panująca między nimi nie była jedna krępując wręcz przeciwnie przyjemna.
Marc podniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę.
Powoli podszedł do niej chwycił jej twarz i delikatnie musnął usta,
Nie wiedzieli ile to trwało, parę sekund a może minut lecz czuli się cudownie i gdy w końcu odsunęli się od siebie obydwoje chcieli więcej.
Piłkarz zachłannie przywarł do ust dziewczyny całując już śmielej, chcąc zapamiętać ją na długo.
Po chwili oderwali się od siebie ciężko dysząc, dziewczyna speszona opuściła głowę.
Marc widząc to od razu chwycił jej głowę i powoli odniósł.
-Co się stało?
-Nic... Tylko dalej nie potrafię w to uwierzyć.
-Mam Ci pomóc?-zapytał i musnął jej usta.
Natalii zostały już tylko dwa dni w Hiszpanii i chciała je jak najlepiej spędzić, oczywiście w obecności Marca.
-Marc wiesz że jutro wracam do domu-powiedziała ze smutkiem, jeszcze bardziej wtulając się w piłkarza.
-Niestety wiem, ale nie przejmuj się dzisiejszy wieczór spędzimy razem.
-Jest już późno powinnam wracać-odparła ze smutkiem.
-Dzisiaj zostajesz ze mną, załatwiłem wszystko a teraz chodź jeść jestem okropnie głodny-chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę stolika, na którym piłkarz przygotował przeróżne jedzenie.
-Pycha-powiedziała przełykając kęs potrawy.
-Dziękuje.
-Sam to przygotowałeś?
-Z pomocą, raczej nie chciałabyś widzieć mnie w kuchni, dobrze to by się nie skończyło..
-Hahahahah.
-Bardzo śmieszne-powiedział urażony piłkarz.
-No już nie denerwuj-powiedziała i pocałowała go.
Piłkarz pociągnął ją do siebie całując zachłannie, powoli wstał i wziął ją na ręce zaniósł do sypialni, powoli kładąc ją na łóżko zaczął pozbywać się ubrań.
-Chcesz tego?-zapytał z czułością piłkarz, gdy byli już nadzy.
-Tak.
Marc polowi wszedł w nią i zaczął się poruszać z początku wolno a później coraz szybciej.
Po parunastu minutach opadli zdyszani i wtuleni w siebie zasnęli.
***
Bardzo was przepraszam za tak duże opóźnienie ale już nie wyrabiam z niczym, nie mam jak na razie pomysłów i już ten rozdział pisałam bardzo długo nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, przepraszam za chaotyczność, w następnych rozdziałach to się ustabilizuje :)
Do nowego :D