piątek, 26 grudnia 2014

Rozdział 6


***

Promienie słońca wpadając przez okno obudziły śpiącą dziewczynę.
Rozejrzała się po pokoju i z uśmiechem wspomniała poprzednią noc,cieszyła się, że to właśnie z Marciem przeżyła swój pierwszy raz.

Umyła się i ubrała po czym zeszła na dół, widząc piłkarza podeszła do niego i przytuliła, lecz ten od razu się odsunął.
-Co jest?-zapytała zdziwiona.
-Nic, zbieraj się.
-Co?
-Nie słyszysz zbieraj się.
-Marc o co chodzi?
-Bierz rzeczy i wypierdalaj do hotelu!
-Marc!-krzyknęła dziewczyna a łzy pojawiły się w jej oczach-Co się stało?
-Jak to co? Dostałem to co chciałem a teraz możesz już iść, proste.
-Wykorzystałeś mnie!
-Brawo cóż za błyskotliwość-dodał z kpiną,
-Chcesz mi powiedzieć, że te dwa tygodnie, dla ciebie nic nie znaczyły, wszystkie kocham Cię!
-Dałaś się nabrać i tyle, chyba nie myślisz, że związałbym się z dzieckiem!
-Ty idioto tobie chodziło tylko o sex, miałeś mnie w dupie! Jesteś nikim!
-Było miło, jak na pierwszy raz byłaś nawet dobra.
Dziewczyna nie mogła tego już słuchać, a może nie chciała, ze łzami w oczach zabrała swoje rzeczy, ostatni raz spojrzała na piłkarza i wybiegła z domu.
Biegła przed siebie a łzy spływały jej po policzkach.
Przez dwa tygodnie czuła się jak w niebie, myślała, że w końcu znalazła kogoś na kim może polega, kto zawsze jej pomoże, Marc zaczynał jej się podobać, czuła do niego już coraz więcej, mogła powiedzieć, że to miłość a on tak po prostu powiedział jej, że to koniec, że była tylko kolejną dziewczyną do kolekcji.

Nie wiedząc jak znalazła się pod domem Messiego. Usiadła na schodku i zaczęła płakać, czuła się okropnie, jeszcze nigdy nie została tak potraktowana.

Kilka godzin wcześniej Marc...

Wstałem i spojrzałem na dziewczynę śpiącą koło mnie, co czułem? Nic, nie było mi przykro, nie cieszyłem się, po prostu nie czułem nic.

Wstałem, przebrałem się i poszedłem pobiegać, to zawsze mi pomagało.
Zmęczony powoli wracałem do domu, zatrzymałem się i kupiłem wodę w sklepie, gdy chciałem już wracać zauważyłem okładkę jednej z gazet, wściekły kupiłem ją i od razu zacząłem czytać.

"Marc Bartra i piękna brunetka"
"Kim jest kobieta z którą widziano wczoraj młodego piłkarza Barcelony?
Kobieta a raczej dziewczyna! Co wyobraża sobie piłkarz spotykając się z tak młodą dziewczyną?!
Czy Marc Bartra zaczął rozglądać się teraz za dziećmi?"
Wściekły wyrzuciłem gazetę do kosz i pobiegłem do domu.

Ta mała zrujnowała mi życie, po co umawiałem się z dzieckiem? Kolejna laska do kolekcji.
Często myślałem o stałym związku, o założeniu rodziny jednak teraz zauważyłem, że tak mi jest lepiej. Jak widać nie nadaje się do stałego związku, z Natalią było fajnie ale czas wrócić do starego życia, jeden bachor nie zrujnuje mi kariery.

***

-Pa, wychodzę, będę za parę godzin-krzyknął i otworzył drzwi. W porę jednak się zatrzymał widząc dziewczynę siedzącą na schodach.
-Natalia?-zapytał zdziwiony.
-Leo ja przepraszam, nie wiem co tu robię, już sobie idę-powiedziała zmieszana.
-Ej spokojnie, zostań-spojrzał  na nią i dopiero teraz zauważył, że po jej policzkach spływają łzy.
-Co się stało? Czemu płaczesz?
-Marc..-wyszeptała tylko. Piłkarz słysząc to podniósł ją z ziemi, przytulił i zaprowadził do domu.
-Leo co się stało?-spytała Anto widząc Natalie.
-Nie wiem.
Po paru minutach dziewczyna w ramionach piłkarza zaczęła się uspokajać i opowiedziała im co się stało.
-Zabije go!-wrzeszczał piłkarz
-Leo proszę Cię uspokój się-powiedziała wystraszona Natalia.
-Nie mogę ja go zabije!
-Leo przestań, Thiago się boi-chwyciła ostatnią deskę ratunku. Piłkarz słysząc to uspokoił się.
-Dobrze, jestem już spokojny.
-Leo mógłbyś mnie odwieść do hotelu bo za godzinę wyjeżdżam do domu.
-Oczywiście.

***

Następnego dnia była już w domu. Zdziwiona weszła do domu i ruszyła w stronę kuchni.
-Cześć babciu, gdzie mama?-zapytała zdziwiona nie widząc rodzicielki.
-Natalia musisz mnie posłuchać, twoja mama straciła pracę.
-To niech szuka nowej-odparła sarkastycznie.
-Natalia! Muszę Ci coś powiedzieć..
W tym momencie coś huknęło, zdziwiona dziewczyna ruszyła w stronę, z której dobiegł dźwięk i weszła do pokoju matki.
Widząc rodzicielkę upadła na kolana i zaczęła płakać, jej matka była kompletnie pijana, po pokoju walały się butelki po piwie i wódce.
-Co ty robisz?!-krzyknęła dziewczyna.
-O Natalia wróciłaś-odparła ledwo patrząc na córkę.
-Obiecałaś mi, że już nigdy nie zaczniesz pić, obiecałaś mi!-wybiegła z pokoju, zbiegła na dół i znowu wpadła do kuchni.
-Jak długo to trwa?-zapytała a po jej twarzy spływały słone łzy.
-Od dwóch tygodni-odparła cicho.
-Czemu mi nie powiedziałaś!
-Nie chciałam Cię martwić.
-Znowu się powtarza się to co myślałam, że już nie wróci.
-Natalia będzie dobrze ja jestem z wami, nic się nie stanie-babcia podeszłą do niej i przytuliła ją, jednak ta odsunęła się szybko.
-Gdzie jest Sandra?
-Pojechała do cioci, wróci pod koniec wakacji.
Po raz ostatni spojrzała na babcie i ruszyła w stronę pokoju.

Tego było już za wiele miała już dość, najpierw Marc potem mama. 
Wyciągnęła z szafki żyletkę i obracając ją w palcach zaczęła myśleć, nigdy nie sądziła, że do tego dojdzie, że będzie musiała zniżyć się do tego poziomu, nie chciała tego ale teraz nie widziała innego rozwiązania. 
Po raz ostatni spojrzała na zdjęcie Marca, na te piękne oczy, w których się zakochała, tak mogła szczerze powiedzieć, że zakochała się w Marcu Bartrze ale teraz to już nie ma znaczenia, teraz ona już odejdzie, na zawsze.

***

No i jest nowy według mnie nawet nawet ale to zostawiam do waszej oceny nie wiem ile jeszcze rozdziałów może 4 zobaczymy :)

poniedziałek, 17 listopada 2014

Rozdział 5

***

Rano wstałam i przebrałam się, mam nadzieje, że ten palant nie przyjedzie bo nie che go już nigdy widzieć, może i jest ładny, ma cudowne oczy i pięknie pachnie ale i tak jest palantem.
Moje rozmyślenie przerwało pukanie do drzwi,
-Co ty tu robisz?-zapytałam na widok Marca.
-Jak to co przyjechałem po ciebie-uśmiechnął się.
-Ale ja nigdzie z tobą nie jadę dzisiaj wyjeżdżamy zwiedzać Madryt-skłamałam.
-Ale ty będziesz zwiedzać Barcelone z moją cudowną osobą-jeszcze mocniej się wyszczerzył.
-Jakoś nie mam ochoty.
-Masz, masz ubieraj się czekam na dole.

Przez cały dzień Marc i Natalia poznawali się. Z każdą minutą czuli się w swoim towarzystwie coraz lepiej. Marc czuł, że ta dziewczyna jest mu coraz bliższa, cieszył się, że ją poznał, teraz przed nim nie stała ta przeklinająca i zawsze uparta dziewczyna, teraz poznawał nową uśmiechniętą i cudowną Natalię.

-I co było aż tak źle ze mną?-zapytał odwożąc ją pod hotel.
-Mogło być lepiej-odpowiedziała i odwróciła się.
-Tak? No to widzimy się jutro-powiedział i zanim dziewczyna zdążyła zaprotestować odjechał, a ta zrezygnowana ruszyła do hotelu.
-Jak tam randka z tym ciachem?-zapytała Carolina
-Jak randka? Z jakim ciachem?
-Oj przestań, chciałabym być na twoim miejscu, ty to masz wielkie szczęście.
-Czy ja wiem. Dobra idę bo jestem zmęczona.

Przez kolejny tydzień Marc codziennie przyjeżdżał do Natalii, z dnia na dzień zbliżali się do siebie coraz bardziej, całe dnie od rana do późnej nocy spędzali ze sobą.
Marc zabierał ją w przeróżne miejsca, poczynając od Sagrada Familia a kończąc na Camp Nou.
Tego dnia Marc miał dla Natalii niespodziankę.
-Hej-przywitał się z nią całusem w policzek.
-Cześć, to co dzisiaj robimy?
-Niespodzianka-powiedział i pociągnął ją w stronę auta.
-Park linowy?!-krzyknęła gdy po godzinie drogi zatrzymali się na parkingu.
-No, chodź będzie super!
-Czy ja wiem,,,
-Nie marudź.

-Nie idę dalej!-krzyknęła Natalia zatrzymując się przed jedną z przeszkód.
-Chodź czekam na ciebie.
-Ja chcę na dół!
-Zaraz koniec a potem pojedziemy na lody co ty na to?
Dziewczyna słysząc to ruszyła do przodu, po paru minutach byli już na ziemi.
Po zjedzeniu obiecanych przez piłkarza lodach Marc zabrał ją jeszcze w jedno miejsce.

-Ale tu pięknie-zachwycała się Natalia widząc fale morza rozbijające się o skały nieopodal.
-Znalazłem to miejsce po moim debiucie w pierwszym składzie FC Barcelony.
Przez parę minut nikt się nie odezwał, cisza panująca między nimi nie była jedna krępując wręcz przeciwnie przyjemna.
Marc podniósł wzrok i spojrzał na dziewczynę.
Powoli podszedł do niej chwycił jej twarz i delikatnie musnął usta,
Nie wiedzieli ile to trwało, parę sekund a może minut lecz czuli się cudownie i gdy w końcu odsunęli się od siebie obydwoje chcieli więcej.
Piłkarz zachłannie przywarł do ust dziewczyny całując już śmielej, chcąc zapamiętać ją na długo.
Po chwili oderwali się od siebie ciężko dysząc, dziewczyna speszona opuściła głowę.
Marc widząc to od razu chwycił jej głowę i powoli odniósł.
-Co się stało?
-Nic... Tylko dalej nie potrafię w to uwierzyć.
-Mam Ci pomóc?-zapytał i musnął jej usta.


Natalii zostały już tylko dwa dni w Hiszpanii i chciała je jak najlepiej spędzić, oczywiście w obecności Marca.

-Marc wiesz że jutro wracam do domu-powiedziała ze smutkiem, jeszcze bardziej wtulając się w piłkarza.
-Niestety wiem, ale nie przejmuj się dzisiejszy wieczór spędzimy razem.
-Jest już późno powinnam wracać-odparła ze smutkiem.
-Dzisiaj zostajesz ze mną, załatwiłem wszystko a teraz chodź jeść jestem okropnie głodny-chwycił ją za rękę i pociągnął w stronę stolika, na którym piłkarz przygotował przeróżne jedzenie.
-Pycha-powiedziała przełykając kęs potrawy.
-Dziękuje.
-Sam to przygotowałeś?
-Z pomocą, raczej nie chciałabyś widzieć mnie w kuchni, dobrze to by się nie skończyło..
-Hahahahah.
-Bardzo śmieszne-powiedział urażony piłkarz.
-No już nie denerwuj-powiedziała i pocałowała go.
Piłkarz pociągnął ją do siebie całując zachłannie, powoli wstał i wziął ją na ręce zaniósł do sypialni, powoli kładąc ją na łóżko zaczął pozbywać się ubrań.
-Chcesz tego?-zapytał z czułością piłkarz, gdy byli już nadzy.
-Tak.
Marc polowi wszedł w nią i zaczął się poruszać z początku wolno a później coraz szybciej.
Po parunastu minutach opadli zdyszani i wtuleni w siebie zasnęli.


***
Bardzo was przepraszam za tak duże opóźnienie ale już nie wyrabiam z niczym, nie mam jak na razie pomysłów i już ten rozdział pisałam bardzo długo nie potrafiąc znaleźć odpowiednich słów, przepraszam za chaotyczność, w następnych rozdziałach to się ustabilizuje :)
Do nowego :D

wtorek, 7 października 2014

Rozdział 4

***

Przechadzałam się jak to codziennie po Barcelonie, słońce świeciło okropnie.
Weszłam do galerii handlowej i rozglądałam się po różnych sklepach.
W pewnym momencie wytrzeszczyłam oczy i z niedowierzaniem podeszłam w stronę małego chłopca.
-Thiago?-zapytałam.
-Ciocia?!
-Tak, co ty tu robisz sam?
-Znowu się zgubiłem, no bo szedłem za mamą i zauważyłem super samochodzik, oglądałem go sobie a gdy chciałem już iść mamy nie było.
-Thiago nie możesz cały czas się gubić kiedyś może Ci się coś stać a teraz chodź pójdziemy na stadion do taty.
-Ale taty dzisiaj nie ma treningu-powiedział zawiedziony.
-A wiesz gdzie mieszkasz?-zapytałam z nadzieją, nie miałam ochoty chodzić po całym mieście i szukać jego domu.
-Tak.
-To chodź odprowadzę Cię.

Po paru minutach doszliśmy do wielkiej willi.
Zadzwoniłam na dzwonek i odezwał się głos.
-Tak?
-Ja do Lionela Messiego.
-Nie mogę pani wpuścić.
-Dlaczego niby?
-Bo taka jest moja praca, nie mogę wpuszczać byle kogo.
-Byle kogo! Jak mnie zaraz nie wpuścisz to wejdę tam siłą! Mam do niego sprawę!
-Tak? A jaką?-zapytał z kpiną.
-A taką!-podniosłam Thiago do góry a bramka od razu się otworzyła, w drzwiach domu pojawił się wysoki blondyn.
-Ja przepraszam, nie wiedziałem.
-Nic mnie to nie obchodzi gdzie Messi?
-W salonie.

Ruszyłam we wskazanym kierunku, na kanapie siedział Leo z dwójką przyjaciół i grali w jakąś grę.
-Leo-powiedziałam spokojnie.
Ani on ani pozostali nawet się nie ruszyli dalej wpatrzeni byli w ekran.
-Leo-powtórzyłam już trochę wkurzona.
Nic nie podziałało. Zakryłam chłopcu uszy i krzyknęłam.
-Lionelu Messi do cholery spójrz na mnie!!- od razu podziałało, on jak i pozostali od razu na mnie spojrzeli.
-Natalia co ty tu robisz? Thiago?
-Brawo stoję tu już od paru minut ale do was nic nie dociera, lepiej zadzwoń do jego matki bo będzie się martwić-ten bez zastanowienia chwycił za telefon.


-Anto?
-Leo... Thiago... on...-mówiła przez łzy.
-Ej mała nie płacz, jest bezpieczny w domu.
-Naprawdę?
-Tak, pogadamy jak wrócisz.

Po paru minutach do domu wpadła roztrzęsiona kobieta, jak się okazało matka Thiago.

Przytuliła chłopca i powoli zaczęła się uspokajać.
-Thiago nigdy mi tego nie rób-powiedziała i po raz kolejny przytuliła syna-Leo ja spuściłam go tylko na chwile z oczu i już go nie było.
-Anto spokojnie nic się nie stało, jak widać ma swojego anioła stróża-powiedział i wskazał na mnie.
-Dziękuje ci bardzo-powiedziała i przytuliła mnie.
-To nic, naprawdę.
-Jeszcze raz Ci bardzo dziękuje, zostaniesz na obiad?
-Nie muszę wracać.
-To Leo Cię zawiezie.
-Nie naprawdę.
-To zostań jeszcze na chwile pogadamy.
-Dobrze ale tylko na chwilę.


Weszłyśmy do kuchni i zaczęłyśmy rozmowę, Antonella jest naprawdę wspaniałą kobietą, od razu złapałam z nią kontakt.
Po godzinie zaczęłam się zbierać.
-Trzymaj się i jak coś to dzwoń do mnie-powiedziała Anto i mnie przytuliła.
-Jasne do zobaczenia-powiedziałam i chwyciłam za klamkę, po chwili poczułam ból i zobaczyłam ciemność.


Marc...


Od rana chodził zdenerwowany, miał jakieś przeczucie, że stanie się coś złego, nawet poranne bieganie go nie uspokoiło.

Przebrał się, wszedł do auta i odjechał w stronę szpitala.
Dzisiaj przypadła jego kolej na odwiedziny w szpitalu, nie był z tego zadowolony, to nie tak, że tego nie lubił tylko nie miał na to ochoty dzisiaj.
Wyszedł z samochodu przybrał sztuczny uśmiech i ruszył w stronę wejścia.

Po paru godzinach zadzwonił jego telefon.
-Tak?
-Marc proszę Cię pojedź do Leo i powiedz mu, że ma do mnie przyjechać.
-A czemu do niego nie zadzwonisz?
-Bo nie odbiera.
-A reszta?
-Też nie a poza tym mieszkasz najbliżej.
-Ale jestem w szpitalu.
-Marc.
-Dobra-powiedział zrezygnowany i lekko wkurzony i opuścił szpital.

Pod posiadłość Messiego dojechał okropnie wkurzony, jazda przez miasto zajęła mu ponad godzinę przez korki.
Szybkim krokiem przemierzył odległość od samochodu do drzwi i nic nie myśląc otworzył je z hukiem, zamarł gdy usłyszał czyjś krzyk, spojrzał za drzwi i zbladł.

-Co tu się dzieje?-krzyknął Leo wchodząc do przedpokoju-Marc coś ty zrobił?!-ryknął gdy zobaczył ciało dziewczyny na podłodze.
-Ja..ja nie wiem jak to się stało.
-Pomóż mi ją zabrać.

Po paru minutach cucenia dziewczyna powoli zaczęła odzyskiwać przytomność.
-Co...co się stało?-zapytała słabo.
-Natalia! Leż spokojnie zaraz Ci opowiem-powiedział zaaferowany Leo.

Marc..

Stałem i patrzyłem na dziewczynę z niedowierzaniem. Co ja zrobiłem?!  Mogłem ją zabić!
Spojrzałem na nią i zaczęła mi kogoś przypominać.
Odetchnął gdy zaczęła się budzić.
Dopiero gdy otworzyła oczy poznałem ją, tych oczu się nie zapomina jednak gdy przypomniałem sobie nasze ostatnie spotkanie skrzywiłem się, boję się jak zareaguje teraz.

Gdy Leo opowiedział jej co się stało spojrzała na mnie groźnie a ja lekko uśmiechnąłem się.
-Znowu ty?!-uśmiech zszedł mi z twarzy gdy krzyknęła.
-Ja.. ja przepraszam na prawdę nie chciałem.
-To po jaką cholere trzasnąłeś tymi drzwiami.
-Ja..ja
-Daruj sobie. Leo, która godzina?
-16.
-Kurwa, jestem spóźniona.
-Zawiozę Cię-zaproponował Messi.
-Nie ja to zrobię, ale wcześniej trzeba jechać do lekarza-odezwałem się.
-NIE!
-Chodź-wyciągnąłem w jej stronę rękę, jednak ta nawet na mnie nie spojrzała, przewróciłem oczami i wziąłem ją na ręce.
-Puść mnie!
-Nie.
-Puść!
-Cześć wam a i Leo trener chce żebyś do niego przyjechał.

Wsadziłem ją do samochodu i zacząłem rozmasowywać obolałe miejsca, szczerze mówiąc siłe to ona ma niezłą.
Wsiadłem i odjechaliśmy.

***

Natalia...

Co ten palant sobie wyobraża, pierwsze uderza mnie drzwiami a potem porywa.
Wściekła siedziałam w tym jego zasranym samochodzie.
Spojrzałam na niego, przystojny to on był i to okropnie, miał piękne czekoladowe oczy.
-Podoba Ci się?-z zamyśleń wyrwał mnie jego głos.
-Chciałbyś-odparłam lekko zakłopotana.
-To czemu mi się przyglądasz?-zapytał i uniósł brew.
Od odpowiedzi uratował ją dojazd do szpitala.
-Nie pójdę tam!
-A chcesz się przekonać? Albo pójdziesz sama albo wezmę Cię na ręce.
-Dobra idę.


Po godzinie wyszli ze szpitala, na szczęście Natalia nie miała żadnych obrażeń poza sińcem nad okiem.
-Zawieź mnie pod hotel muszę się jakoś usprawiedliwić-powiedziała lekko poddenerwowana.
-Dobrze ale ja sam porozmawiam z twoją wychowawczynią.
-Poradzę sobie-fuknęła.
-Nie wątpię ale ja i tak to załatwię.

Po paru minutach dojechali pod hotel, dziewczyna lekko zdenerwowana ruszyła przed siebie, w holu od razu dopadła ją wychowawczyni.
-Gdzieś ty była?! Czemu chodzisz sama?! Już chciałam wzywać policję!
-Gdyby to zależało ode mnie byłabym tu na czas, jednak pewien idiota mi to uniemożliwił!
-Nie podnoś na mnie głosu.
-Niech pani sobie daruje te gadanie-powiedziała i ruszyła w stronę pokoju.
-Wracaj tu!
-Spokojnie ja wszystko wyjaśnię-odparł wysoki brunet.
-Kim pan jest?
-Marc Bartra to właśnie przeze mnie Natalia się spóźniła.
-A to ciekawe.
Chłopak opowiedział całą historię i przeprosił za spóźnienie, starsza kobieta oczarowana nim przyjęła je bez problemu.
-Cz mógłbym mieć do pani prośbę?
-Mów chłopcze.
-Czy mógłbym jutro zabrać na parę godzin Natalię chcę jej wynagrodzić dzisiejsze zajście.
-Dobrze zrobię to dla ciebie tylko ten jeden raz, może tobie uda się do niej dotrzeć, jet trudnym dzieckiem.
-Dziękuje pani bardzo, zajrzę do niej na chwilę.
-Oczywiście.

Właśnie wchodziła pod prysznic gdy usłyszała pukanie do drzwi, ubrała szlafrok i otworzyła.
-Czego znowu chcesz?-zapytała widząc Marca
-Chciałem się pożegnać i powiedzieć, że wszystko załatwione, jutro zabieram Cię na wycieczkę.
-Co?! Nigdzie z tobą nie jadę! Wywieziesz mnie gdzieś, zgwałcisz. Nie ma mowy!
-Przestań, chcę Ci tylko pokazać Barcelonę i przeprosić za dzisiejszy wypadek a teraz lecę pa-pocałował ją w policzek i uciekł zanim zdążyła coś powiedzieć.

***

W końcu udało mi się coś napisać, przepraszam za taką przerwę ale szkoła nie rozpieszcza, mam także dobrą wiadomość zaczęłam już pisać rozdział na: http://nowa-znajomosc.blogspot.com/ i myślę, że za parę dni pojawi się coś nowego.

Mam nadzieje, że ktoś jeszcze czyta ten blog ;)

poniedziałek, 15 września 2014

Rozdział 3

***

W Hiszpanii jesteśmy już od 5 dni, w sumie fajnie tu jest a opiekunowie są spoko, nawet po 22 pozwalają wychodzić z hotelu a wracać nad ranem i to mi się podoba, niezależność.
-Dziś macie dzień wolnego róbcie co chcecie ale proszę o informowanie kto z kim wychodzi-powiedziała wychowawczyni mojej grupy.
Wróciłam do pokoju i pozbierałam najpotrzebniejsze rzeczy do torebki i już chciałam wychodzić gdy w progu pojawiła się Carolina.
-Idziesz?-zapytała z uśmiechem na twarzy, ja tylko kiwnęłam głową i ruszyłam za nią, od pierwszego dnia miałyśmy ten sam układ, ona z grupą idą gdzie chcą ja idę gdzie chcę i o umówionej godzinie wracamy na miejsce.

Ruszyłam powoli rozglądając się po okolicy, Barcelona bardzo mi się spodobała, była żywa w dzień i w nocy.
Usiadłam w kawiarni w centrum miasta i czekałam na zamówione ciastko.
Obserwowałam ludzi chodzących po ulicy w pewnym momencie zauważyłam małego chłopca płaczącego na środku chodnika. Zrobiło mi się go żal więc podeszłam do niego.
-Cześć mały jak masz na imię?
-Thiago a ty?-powiedział malec przez łzy.
-Natalia, nie płacz już co się stało?
-Zgubiłem się, szedłem za opiekunką aż w pewnym momencie się zgubiłem-znowu zaczął płakać a ja zastanawiałam się co zrobić.
-Już dobrze Thiago chodź zjesz ze mną ciastko i później coś wymyślimy.
Razem z chłopcem wróciłam do kawiarni.
Maluch był uroczy, od razu go polubiłam.
-A wiesz gdzie są twoi rodzice?-zapytałam powoli.
-Tata jest na stadionie trenuje bo jest piłkarzem-odpowiedział dumnie maluch i dokończył moje ciastko.
-To może wybierzemy się na stadion i znajdziemy twojego tatę co ty na to?
-Tak!
-No to chodź.
Razem z Thiago ruszyliśmy w stronę stadionu, nie wiedziałam dokładnie gdzie jego tata trenuje ale warto spróbować.
Obiekt był ogromny i bardzo ładny.
-To tu trenuje twój tata?-zapytałam na malca z nadzieją.
-Tak, chodź pokarze Ci gdzie musimy iść.
-Dobrze-powiedziałam z uśmiechem na twarzy i przyśpieszyłam kroku bo chłopiec zaczął biec.
-My do taty.-powiedział Thiago kiedy ochroniarz nas zatrzymał.
Jak widać musiał go znać bo od razu nas wpuścił.
Thiago puścił się pędem na murawę a ja powoli szłam i oglądałam wszystko dookoła.

-Thiago co ty tu robisz?-usłyszałam męski głos i od razu przyśpieszyłam kroku, po chwili zauważyłam chłopca wtulonego w mężczyznę, domyśliłam się, że to musi być jego tata.
-Tato zgubiłem się, szedłem za nianią a ona w pewnym momencie zniknęła i znalazła mnie ciocia Natalia.
-Ciocia Natalia?
-Tak tam stoi-Thiago po rozmowie z tatą pokazał na mnie palcem i piłkarz zaczął iść w moją stronę.
-Ty znalazłaś mojego syna?
-Tak.
-Bardzo Ci dziękuje, nie wybaczyłbym sobie jakby mu się coś stało, jak mogę Ci się odwdzięczyć?
-Nie musi pan ja już będę szła za godzinę mam zbiórkę w hotelu.
-To zróbmy tak ja dokończę trening a jak skończę to odwieziemy Cię pod hotel.
-Na prawdę nie trzeba proszę pana.
-Trzeba trzeba a i jestem Leo-powiedział i wyciągnął rękę w moją stronę.
-Natalia.

-Dobra koniec przerwy wracać do treningu-krzyknął starszy mężczyzna.
-Ja muszę lecieć.
Stanęła na murawie i po chwili podbiegł do mnie Thiago.
-Chodź pokaże Ci stadion.
-Dobrze już dobrze-musiałam przyznać, że ten chłopiec na chwilę zmienił coś we mnie, przy nim nie chciałam być opryskliwa, chyba właśnie tego mi brakowało, zajęcia się czymś i ucieczki od codzienności.
 Po godzinie wychodziłam razem z Leo i Thiago ze stadionu.
-Podaj mi nazwę hotelu-powiedział Leo co ja szybko uczyniłam i odjechaliśmy.

-Pa Thiago i trzymaj się blisko rodziców , Leo dziękuje za podwiezienie.
-To ja Ci dziękuje za przyprowadzenie małego trzymaj się-powiedział i odjechał a ja ruszyłam w stronę Caroliny.
- Te z kim ty się wozisz, dziwką jesteś?-zapytał jeden z kumpli Caroliny.
-Chyba śnisz tak nisko to bym nigdy nie upadła ale nie wiem jak ty-odpowiedziałam i ruszyłam do hotelu.
-Dobra spokój ale powiedz z kim przyjechałaś. Ta fura kosztowała miliony.
-Czy ja wiem, jakiś piłkarz Leo miał na imię-chłopaki wytrzeszczyli na mnie oczy i szybko pobiegli do pokoju a ja sama powoli ruszyłam do siebie.
Po paru minutach drzwi otworzyły się z hukiem.
-To on?-zapytał i pokazał mi zdjęcie piłkarza.
-Tak no i co z tego?
-Co z tego?! To najlepszy piłkarz na świecie, kobiety ty rozmawiałaś z najlepszym piłkarzem na świecie.
-To już wiem.
-Ale co ty z nim robiłaś?
-Długa historia.

***
Przepraszam za tak długą przerwę ale sypie mi się wszystko...
Do następnego :)

niedziela, 31 sierpnia 2014

Rozdział 2

***
Musiała przyznać Barcelona była naprawdę imponująca a hotel, w którym mieli mieszkać przez 2 tygodnie cudowny.
Rozejrzała sie po pokoju był dosyć duży jak na jednoosobowy. 
Tak poprosiła o taki pokój a nikt inny nie chciał mieszkać sam więc go dostała.
Znowu oddalała się coraz bardziej od społeczeństwa, zaczynała robić się pustelnikiem.
Usiadła na łóżku i wyciągnęła książkę z torby.
Zatraciła się w niej jednak nie na długo po paru minutach do pokoju wpadła Carolina.
-Zbieraj się za 10 minut wychodzimy-powiedziała i wybiegła z pokoju.
Dziewczyna niechętnie podniosła się z łóżka,poprawiła makijaż i wyszła z pokoju, na dole czekała już większość grupy. 
Po paru minutach ruszyli zwiedzać Barcelonę.
Po godzinie dostali czas wolny, już chciała odchodzić jednak zawołała ją wychowawczyni.
-Nikt nie będzie chodzić sam.
-Ale ja nie jestem małym dzieckiem poradzę sobie.
-Powiedziałam coś będziesz chodzić z grupą Caroliny.
-Pieprz się-powiedziała cicho i wkurzona ruszyła za grupą.
Gdy tylko zniknęli z oczu wychowawczyni powiedziała:
-Wiem, że mnie nie lubicie a mnie to nie interesuje więc zróbmy tak, ja pójdę w swoją stronę w w swoją i po godzinie tu się spotkamy.
Tamci szybko przystali na propozycje i każdy ruszył w swoją stronę.


***

Ja kiedyś go zabije-pomyślałem wstając z łóżka, głowa mi pękała, nie miałem ochoty na nic, spojrzałem na zegarek i poszedłem do kuchni. Widząc wodę rzuciłem się na nią, połknąłem tabletkę i przygotował śniadanie dla siebie i psa.
Po posiłku zapiął Ninie smycz i wyszedł z nią na podwórku.

Ruszył w stronę parku, szedł powoli zastanawiał się nad tym co powiedział wczoraj Cristianowi. Chciał w końcu spotkać prawdziwą miłość, ustatkować się.
Rozmyślając nie patrzył gdzie idzie i wpadł na kogoś.


***
Szłam powoli rozglądając po parku, w pewnym momencie ktoś wpadł na mnie przewracając mnie.
-Kurwa nie widzisz jak chodzisz-powiedziałam wściekła.
-Przepraszam zamyśliłem się-powiedział i spojrzał na mnie.
Miał cudowne oczy, otrząsnęłam się i zauważyłam jak chłopak wyciąga w moim kierunku rękę, zlekceważyłam to i sama podniosłam się do pozycji stojącej.
-Następnym razem patrz jak chodzisz-powiedziałam i wyminęłam go.

***

Przypadkowo wpadłem na jakąś dziewczynę, była piękna, nie zdążyłem nawet się przedstawić bo już poszła przeklinając na mnie. 
No charakterek to ona miała, rozmyślając o niej wróciłem do domu.


***

rozdział okropny..
Ale następne będą o wiele lepsze :)

sobota, 16 sierpnia 2014

Rozdział 1

Natalia od 9 lat była inną osobą, z miłej, wesołej stała się skryta, nieufna. Nie miała przyjaciół bo jak sama twierdziła nie potrzebowała ich, jej rówieśnicy trzymali się od niej z daleka.
Po śmierci ojca nie potrafiła się pozbierać, na zewnątrz udawała silną a w środku była po prostu słaba. Potrzebowała pomocy chodź sama temu zaprzeczała .
Od 7 lat mieszkała z mamą i siostrą we Włoszech, lecz tamte dwa lata po śmierci taty dalej pamiętała bardzo dobrze, nigdy do końca nie wybaczyła matce tego, że musiała tak szybko stać się dorosłą.
Jej siostra zniosła inaczej śmierć ojca, teraz nie do końca go pamięta, cieszy się życiem, jest zawsze uśmiechnięta,nie to co Natalia.

-Natalia zejdź na dół-usłyszała wołanie matki
Ociężale podniosła się z łóżka i ruszyła na parter.
-Co?
-Miesiąc temu dostałam wykaz z twoimi ocenami, wszystko byłoby dobrze gdyby nie 3 z Hiszpańskiego.
-O co Ci chodzi 3 to dobra ocena!
-Ale Ciebie stać na więcej więc zapisałam Cię na obóz do Hiszpanii a konkretnie do Barcelony, pakuj się wyjeżdżasz za 2 dni.
-Co?! Nigdzie nie jadę!
-Jedziesz i to bez dyskusji!
-Odwal się wreszcie ode mnie!-krzyknęła i pobiegła do pokoju. Trzasnęła drzwiami i osunęła się po nich.
Po jej policzkach leciały łzy, nie chciała nigdzie wyjeżdżać, nie chciała ruszać się z pokoju przez całe wakacje, w tym momencie miała dość wszystkiego a szczególnie swojej matki.
Przetarła łzy spływające jej po policzkach i podniosła się z ziemi, miała być twarda i będzie.
Wyjęła torbę z szafy i zaczęła wkładać do niej ubrania. Po 2 godzinach była gotowa, rzuciła się na łóżko i zaczęła rozmyślać.

***

Dziś rano wstał szybciej niż zwykle, na reszcie miał trochę wolnego ale nie chciało mu się nigdzie wyjeżdżać.
Ubrał się zjadł śniadanie i nakarmił psa. Po raz ostatni spojrzał w lustro i wyszedł z domu.
Miał dziś do załatwienia jedną sprawę a nie chciał zostawiać tego na później.
Stanął przed drzwiami swojej dziewczyny i zapukał, nikt nie odpowiedział więc wszedł do środka.
Po salonie porozrzucane były rzeczy, już wiedział co zastanie w sypialni.
Ruszył na górę i otworzył drzwi zobaczył tak jak się spodziewał swoją dziewczynę w łóżku z innym. 
Nie krzyczał bo już od dawna coś podejrzewał.
-Marc to nie tak!-krzyknęła i szczelnie zakryła się kołdrą.
-Nie przeszkadzajcie sobie ja tylko na chwilę. Przyszedłem zabrać swoje rzeczy a i z nami koniec-powiedział i wyszedł z pokoju.
Dziewczyna narzuciła na siebie szlafrok i wybiegła za nim.
-Marc daj mi to wyjaśnić, ja Cie kocham!-krzyknęła i chwyciła jego dłoń.
-Kochasz mnie? Hahaha nie rozśmieszaj mnie, nie będę robił tu awantury, puść mnie i do widzenia życzę udanego związku-wyrwał rękę z uścisku dziewczyny i wyszedł z domu.
Był szczęśliwy, że w końcu udało mu się zakończyć ten związek już dawno powinien to zrobić.
Z uśmiechem na twarzy wrócił do domu.

***

Wysiadłam z auta i rozglądnęłam się po parkingu. 
Parking był prawie cały zajęty, mnóstwo ludzi chodzących tam i z powrotem, żegnających się.
Skrzywiła się lekko patrząc na to wszystko lecz wzięła swoją torbę i ruszyła w stronę autokaru.
-A może byś się tak pożegnała?-usłyszała za sobą. 
Niechętnie się odwróciła i spojrzała rodzicielce w twarz.
-Do widzenia.
-Mam nadzieje, że przyjedziesz odmieniona jak tamta stara mała Natalka.
-Tamta już nie istnieje i pogódź się z tym.
Popatrzyła ostatni raz na swoją rodzinę i wsiadła do autokaru.

***

-Tello powiedz mi dlaczego ja się na to zgodziłem?-zapytał wchodząc za przyjacielem do baru.
-Bo jestem twoim najukochańszym przyjacielem.
-Najukochańszy? No nie wiem.
-Oj przestań pora się zabawić-powiedział i spojrzał na brunetkę w skąpym stroju przechodzącą koło nich.
-Nie chce mi się, chce w końcu jakiego stałego związku.
-Stałego? Jesteś młody na stałe związki będziesz miał jeszcze czas a przecież dopiero co zerwałeś z Melissą.
-Przestań przecież wiesz, że od dawna nic do niej nie czułem a związek był tylko dla mediów a teraz chce coś stałego.
-Przestań bredzić i chodź się bawić!


***

-Wolne?-usłyszała koło siebie, oderwała głowę od szyby i spojrzała na dziewczynę. Przyglądała jej się chwilę i wróciła do ponownego oglądania krajobrazu za oknem.
Dziewczyna nie czekając na odpowiedź usiadła koło Natalii i znowu zaczęła rozmowę.
-Jak masz na imię?
-A co Cie to interesuje?-zapytała lekko wkurzona.
-Ja Carolina, już się nie mogę doczekać tej cudownej Hiszpanii i gorących Hiszpanów.
Natalia chwile zastanawiała się nad słowami dziewczyny, w Hiszpanii będzie wielu chłopaków a ona nigdy się nimi nie interesowała może już czas zacząć?
-A ja mam to gdzieś, nie chciałam tam jechać i nie chce-powiedziała opryskliwie.
-Och przestań będzie super!
Natalia nic nie odpowiedziała tylko założyła słuchawki na uszy i zatraciła się w ulubionej muzyce.

***
no to mamy 1 rozdział przepraszam, że tak późno ale nie miałam dostępu do internetu. 
zapraszam do czytania i komentowania :)

piątek, 25 lipca 2014

Prolog

***

Kiedyś była miłą, wesołą i zawsze uśmiechniętą dziewczynką. Miała dach nad głową, spokojną kochającą rodzinę i szczęście. Każdy by mógł powiedzieć, że miała wszystko, bo tak było.
Jednak to wszystko jednego dnia zniknęło, jej najukochańszy tata zachorował na raka i jej szczęśliwe dzieciństwo z tym dniem skończyło się.
Później było coraz gorzej, choroba zabijała jej ojca od środka, każdy wiedział już, że nie ma dla niego ratunku, każdy oprócz niej. Ona skrycie wierzyła, że jeszcze będzie tak jak kiedyś, że znowu będą szczęśliwą rodziną. 
Jednak jej marzenia skończyły się w dniu, w którym musiała pochować swojego tatusia.
Dla każdego był to wielki cios a szczególnie dla niej, dla małej 7 letniej dziewczynki.
Od tego momentu było coraz gorzej, jej mama nie potrafiła poradzić sobie ze śmiercią męża i popadła w alkoholizm. 
Od tego czasu Natalia musiała porzucić dzieciństwo i stać się kobietą. 
Chciała by jej młodsza 5 letnia siostra jeszcze trochę nacieszyła się beztroskim życiem.
Codziennie odprowadzała i odbierała ją z przedszkola, robiła obiady, musiała sobie radzić, chodź czasem miała już dość to wspomnienie taty, który patrzy na nią z góry dodawał jej otuchy.
Nie winiła matki za to, że pije, po części ją rozumiała ale nie usprawiedliwiała.
W końcu po dwóch latach coś się zmieniło, przeprowadzili się do Włoch do babci, mama postanowiła przestać pić i poszła na odwyk i ich życie miało znowu nabrać kolorów.

***
Był pogodnym chłopcem z marzeniami o wielkiej sławie, karierze. 
Przez swoją determinacje i trud w wieku 10 lat rozpoczął piłkarską karierę. 
Krok po kroku wspinał się coraz wyżej aż w końcu w wieku 19 lat zadebiutował w podstawowej drużynie FC Barcelony.
Teraz jako 23 latek jest jej podstawowym graczem, wiedzie spokojnie życie.
Czy coś zmieni się w jego życiu pewnego lata?

***

Ostatnio zaczyna mi się nudzić coraz bardziej więc stworzyłam nowe opowiadanie. Jej głównym bohaterem będzie Marc Bartra.
Nie wiem ile będzie rozdziałów myślę, że koło 10 :)
Następny niebawem.
Jeśli chcecie być informowane o nowych rozdziałach zapraszam tutaj: http://trust-true-love.blogspot.com/p/blog-page.html