czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 8

***

Czym tak naprawdę jest szczęście?
Szczęście ma wiele definicji, dla jednych szczęściem są pieniądze, dla innych rodzina, dla jeszcze innych miłość. Dla każdego szczęście znaczy coś innego a przecież to dalej te same słowo a interpretowane na tak wiele sposobów.
Czym dla niej było szczęście?
Sama do końca nie wiedziała. Kiedyś spokojnie mogła powiedzieć, że dla niej szczęściem był tata a teraz gdy już go nie ma, gdy straciła miłość i mamę dla niej szczęście się skończyło.

***

Leżała i po raz kolejny po jej policzkach spływały łzy, znała ich smak doskonale, od paru dni nic nie robiła tylko płakała.
Gdy usłyszała swoje imię podniosła się, poprawiła fryzurę i ruszyła na dół.

***

Stał i od dziesięciu minut próbował dogadać się ze starszą kobietą.
Mimo iż Hiszpański i Włoski to podobne języki, nie potrafił powiedzieć kobiecie o co mu chodzi.
-Natalia-powiedział powoli i jak najwyraźniej, kobieta chyba zrozumiała bo ruszyła w głąb i po chwili usłyszał kroki dobiegające z wnętrza domu.
-Natalia-krzyknął i chwycił w ramiona brunetkę.
-Leo?-zapytała zdziwiona-Co tu robisz?
-Musiałem przyjechać porozmawiać ale proszę Cię powiedź tej pani kim jestem bo nie patrzy się na mnie zbyt ciekawie.
-Babciu to mój przyjaciel Leo, zabiorę go na górę dobrze?-spytała po Włosku. Kobieta spojrzała ostatni raz na piłkarza i z uśmiechem przytaknęła.
-Leo ty masz przecież treningi po co przyjeżdżałeś?-zapytała gdy znaleźli się w pokoju dziewczyny.
-Jak to po co musiałem się z tobą zobaczyć i porozmawiać.
-Naprawdę nie musiałeś, nic mi nie jest.
-Tak? A te czerwone od płaczu oczy, pomięte ubrania,potargane włosy to nic? Myślisz, że tego nie widzę?
-Nic mi nie jest!-odparła głośniej.
-Pokaż mi tą rękę.
-Co?
-Daj-chwycił jej lewą dłoń i odwinął bandaż. Widząc rozcięcia skrzywił się, część z nich była świeża.
-Dalej twierdzisz, że nic Ci nie jest? Natalia ty się tniesz!
Chciała coś odpowiedzieć ale w domu rozległ się huk, dziewczyna poderwała się z miejsca i nie patrząc na piłkarza pobiegła do pokoju matki.
Już po raz 4 musiała przychodzić i pomóc jej wstać bo ta nie potrafiła dojść nawet do łazienki.
Gdy tylko ułożyła matkę w łóżku, odwróciła się w stronę drzwi zauważyła zszokowanego piłkarza.
-Leo wyjdź!-krzyknęła przez łzy.
Piłkarz posłusznie wykonał polecenie i już po chwili siedział na swoim miejscu, po paru minutach do pokoju przyszła Natalia.
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-O czym? O tym, że moja matka to pieprzona alkoholiczka?! A czym tu się chwalić, może lepiej wyjść na ulicę i krzyczeć na cały głos, że mam cudowną matkę, która chleje!-krzyczała a po jej policzkach leciał potok łez.
-Już dobrze, nie płacz-chwycił ją w ramiona i próbował uspokoić.
-Nic nie jest dobrze!
-Mała spokojnie wszystko będzie dobrze.
-Nic nie jest dobrze odkąd skończyłam 7 lat, odkąd Bóg zabrał mi ojca! Jedyną osobę, którą kochałam nad życie, czemu nie mógł zabrać kogoś innego a musiał właśnie jego! Moją podporę! Jak myślisz jak się wtedy czułam, musiałam pogodzić się ze śmiercią ojca a matka oczywiście się załamała, zaczęła pić a ja mała dziewczynka musiałam się zająć młodszą siostrę, chodziłam do szkoły, odbierałam ją z przedszkola, gotowałam, prałam, prasowałam, chciałam by chociaż moja siostra miała lepsze dzieciństwo bo moje zniszczyła ta kobieta, którą mam nazywać matką!
-Przepraszam Natalia ja nie wiedziałem..
-Nic się nie stało już mi lepiej.
-Zawszę dobrze jest się komuś zwierzyć. A co było dalej? Jak nie chcesz to nie mów-szybko dopowiedział.
-Jak już zaczęłam to skończę- starła łzy-po dwóch latach matce się odwidziało ogarnęła się i poszła na odwyk, przeprowadziliśmy się tu i wszystko było dobrze. Jak wróciłam z koloni coś było nie tak, widziałam to po minie babci, jak się później okazało matka znowu zaczęła pić bo straciła pracę! Muszę coś zrobić, długo nie wytrzymamy na emeryturze babci a przecież ona nie może cały czas się nami opiekować, co będzie jak jej zabraknie?! Co ja wtedy zrobię?! Znowu zacznie się ten koszmar!-opadła na ziemie i skuliła się.
Piłkarz podszedł do niej i przytulił ją do piersi.
Dziewczyna przytuliła się ufnie do Leo, pokochała go jak starszego brata a nawet czasami jak ojca, mimo iż była między nimi mała różnica wieku, był dla niej podporą, zawsze gdy go potrzebowała on zjawiał się obok.
Po paru minutach powoli zaczęła dochodzić do siebie.
-Dziękuje-odparła.
-Nie ma za co, Nati mówiłaś coś o siostrze, gdzie ona jest?
-Do końca wakacji pojechała do Polski do cioci, niech nie widzi tego co się tu dzieje.
-Musisz porozmawiać z mamą, ona musi się leczyć.
-Ale czy to coś da? Znowu się coś stanie i będzie na nowo pić!
-Nie wiesz tego, a może ona się zmieni?
-Nigdy się nie zmieni, zawsze pozostanie pijaczką!
-Dobrze nie rozmawiajmy o tym ale obiecaj, że spróbujesz porozmawiać z mamą.
-Obiecuje, do kiedy zostajesz?-spytała zmieniając temat.
-Mam 4 dni wolnego, więc jak długo zechcesz.
-Dobrze, chcesz coś zjeść?
-Pewnie.

Resztę dnia Leo i Natalia spędzili na zwiedzaniu Rzymu. Dziewczyna pierwszy raz od paru dni uśmiechała się przez parę godzin. Teraz nie musiała się martwić, teraz żyła chwilą, tą chwilą.

***

Pieprzony Messi co on sobie wyobraża?! Jak ja teraz wyglądam? Jak ja się komuś pokaże?!
Siedziałem i myślałem o sytuacji z treningu, po co on się wpieprza we wszystko!
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-Siema stary idziemy dzisiaj do klubu?-zapytał Cristian.
-Tello popieprzyło Cię, widziałeś jak ja wyglądam?! I ten wywiad w telewizji, ciekawe co im powiem!
-Marc uspokój się, załóż okulary i jakoś będzie, a wieczorem widzimy się w klubie-nie dał mi szansy odpowiedzieć tylko rozłączył się.

Ogarnąłem się i ruszyłem do studia.

***

-Witam Marc, dziękuje, że zgodziłeś się wystąpić dzisiaj-odparła reporterka szeroko się uśmiechając.
-Dzień dobry, jest to dla mnie zaszczyt.
-Dobrze zacznijmy więc, jak się czujesz w klubie?
-A jak mam się czuć w najwspanialszym klubie na świecie? Oczywiście, że wspaniale-tym razem piłkarz uśmiechnął się. 
-Cieszę się, myślisz, że w nadchodzącym sezonie wygracie jakieś puchary?
-Mam taką nadzieje, Barcelona jest świetnym klubem, mamy także paru nowych zawodników, którzy na pewno będą chcieli wiele wygrać i nam pomogą.

***

Leo z Natalią po udanym dniu siedzieli na kanapie i skakali po kanałach, w pewnym momencie zatrzymali się na wywiadzie z Bartrą. Przestraszony piłkarz spojrzał na dziewczynę i chciał przełączyć lecz ta pokiwała przecząco głową.
-Dobrze panie Bartra ostatnie pytanie. Od dłuższego czasu mówi się o związku Twoim z niejaką Natalią dos Santos, czy jest to prawda, że jest  pan w związku z młodą dziewczyną.
-Nie znam nikogo o takim nazwisku, może jest to jakaś moja fanka, wiele z nich robi przeróbki i wrzuca do internetu lecz mi to nie przeszkadza, jak tak się mają czuć lepiej to proszę bardzo. Jeszcze raz powtarzam nie znam nikogo takiego.
-Dobrze w takim razie dziękuje za wywiad. Do widzenia.
-Do widzenia.

***
Mamy nowy, nie jestem z niego zadowolona kiepsko mi wyszedł, przepraszam :(  Myślę, że rozdział dłużysz od poprzedniego..

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 7

***

Wściekły wyszedł z szatni. Co ten gówniarz sobie wyobraża krzywdząc jego małą Natalię.
Przecież ona była jeszcze dzieckiem, jeszcze nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona, potrafiła zmienić swój nastrój w parę sekund. Było mu okropnie żal tej małej.

Po paru minutach na murawie pojawili się piłkarze i trener, który rozpoczął trening.
Rozejrzał się ale nigdzie nie widział młodego obrońcy.
Po paru minutach jednak wbiegł on zdyszany na murawę a w Messim zaczęło podnosić się ciśnienie, chciał się uspokoić ale nie potrafił, musiał mu coś zrobić za to jak skrzywdził Natalię.

Podbiegł wściekły do Bartry i nim ktokolwiek spostrzegł co się dzieje ten już okładał pięściami obrońcę.
Po paru chwilach został odciągnięty od Marca lecz dalej miał ochotę go zabić na śmierć.
-Jak mogłeś! Jak mogłeś jej to zrobić?!-krzyczał i próbował wyrwać się z uścisku.
-Co tu się dzieje?!-krzyknął osłupiały trener.
-Zabije Cie, rozumiesz zabije!-teraz już nie krzyczał on się darł. Piłkarze ledwo potrafili go przytrzymać.
Oczy miał zamglone, w których widać było furie. Cały się trząsł, wyrywał wył.
Żaden z piłkarzy nie wiedział co ma robić, część zajęło się poturbowanym obrońcą a reszta dzielnie trzymała napastnika. Trener przykucnął przy piłkarzu i próbował go uspokoić.
Po parunastu minutach Messi powoli dochodził do siebie, oczy miał wyraźne, przestał się wyrywać, tylko leżał i dyszał.
-Dobra puśćcie mnie-odparł nadal oddychając ciężko.
Piłkarze spojrzeli na trenera, który ledwo zauważalnie pokiwał głową i powoli odsunęli się od Argentyńczyka.
-Leo chodź ze mną-odparł trener a piłkarz nie patrząc na Bartre ruszył za nim.
-Coś ty zrobił?!-zapytał gdy byli już w jego gabinecie.
-Nic
-Nic? Leo ty chciałeś go zabić! Powiedz mi dlaczego?
-Miałem swoje powodu, ten idiota skrzywdził bliską mi osobę i nie mogłem stać i patrzeć jakby nic się nie stało.
-Leo takich rzeczy nie rozwiązuje się w taki sposób, a tym bardziej tak! Nie przychodź dzisiaj wieczorem na trening a teraz do widzenia idę zająć się Marciem.

Piłkarz opuścił ośrodek treningowy w dobrym humorze, cieszył się z tego co zrobił. Musiał dać mu nauczkę.

***

Otworzyłam powieki i powoli rozglądnęłam się wokoło. Byłam w domu i to mnie ratowało, bo nie zamierzałam znowu słuchać kazań lekarzy czy też babci.
Spojrzałam na rękę, z rany ciągle sączyła się krew. Wzdychnęłam ciężko i opadłam na poduszkę.
Spoglądając w sufit rozmyślałam o tym co zrobiłam. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy się tną. Uważałam ich za słabych a teraz co? Sama taka jestem, ale co miałam zrobić wolałam zagłuszyć ból psychiczny tym fizycznym lecz nic nie pomaga. Mam ochotę zrobić to znowu tym razem skutecznie. Bo po co mam żyć? Dla kogo? Chłopak mnie porzucił, matka jak widać nie kocha, nikt mi już nie został.

Jej rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej rozmowy na Skypie, spojrzała na ekran i od razu odebrała.
-Hej mała jak się trzymasz?-spytał piłkarz.
-Jako tako a co u ciebie?-odparła siląc się na uśmiech, nim zdążyła schować rękę piłkarz zauważył krew i rozcięcia na niej.
-Natalia co to jest?!-wzrok przeniósł na jej rękę.
-Nic-odpowiedziała szybko  i schowała ją.
-Natalia!
-Leo proszę cię, powiedz mi lepiej co u ciebie?
-Natalia nie odciągaj mnie od tego tematu czemu to zrobiłaś? Przez Marca?
-Po części-odparła i spuściła głowę a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Proszę cię musisz mi powiedzieć co się dzieje, pomogę Ci obiecuje.
-Leo ja muszę kończyć trzymaj się pa-nim piłkarz zdążył odpowiedzieć ta zakończyła rozmowę.
Po jej policzkach spływały słone łzy, już nie była tą silną Natalią, teraz była małą dziewczynką, która potrzebowała pomocy mimo iż jej nie chciała. Czuła, że wszystkich zawiodła a najbardziej Leo.


***
-Cholera!-krzyknął piłkarz
-Co się stało?-do pokoju wpadła Anto
-Muszę jechać do Natalii!
-Uspokój się, wystarczy na dzisiaj twoich emocji i powiedz mi spokojnie o co chodzi?
-Ona się tnie!-dziewczyna słysząc to zakryła ręką twarz.
-Skąd wiesz?-spytała po chwili ciszy.
-Rozmawiałem z nią i zauważyłem krew i rozcięcia na jej ręce, coś jest nie tak powiedziała, że to nie tylko przez Bartre, ja muszę tam jechać i z nią porozmawiać.
-Dobrze jedź do klubu i weź parę dni wolnego, teraz macie jeszcze przygotowania może się uda a ja Cię spakuje. Wiesz gdzie ona mieszka?
-Nie ale się dowiem, dziękuje Ci, kocham Cie-pocałował ją, przytulił synka i wybiegł z domu.

***
Rozdział taki sobie, nie wiem co się ze mną dzieje w głowie mam cały plan a nie potrafie tego przelać na papier. Następny rozdział tu i http://nowa-znajomosc.blogspot.com/ pojawią się dopiero w moje ferie zimowe czyli na początku lutego.
Dziękuje tym co jeszcze czytają moje wypociny :)