wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 9


***

Siedziała i patrzyła się  w telewizor, w którym od paru minut leciały reklamy.
Piłkarz od razu ją przytulił, czując, że jego koszulka robi się mokra od łez.
-Chodź na górę, musisz się przespać-delikatnie chwycił jej dłoń i pociągnął na górę.
-Leo to tak okropnie boli-powiedziała przez łzy mocniej wtulając się w piłkarza.
-Wiem, to przejdzie obiecuje-położył się koło niej.
-Zostaniesz?
-Dobrze-po paru minutach dziewczyna już spała a piłkarz zastanawiał się jak pomóc przyjaciółce.

***

-Co robisz?-zapytał zaglądając na ekran laptopa lecz dziewczyna szybko go zamknęła.
-Nic, zaczekaj zaraz wracam-odpowiedziała i pobiegła na dół a zaciekawiony piłkarz otworzył laptopa. Spojrzał na ekran i już wiedział co ma zrobić.
-Co dzisiaj robimy?-zapytał gdy Natalia wróciła.
-Chyba porozmawiam z mamą-odparła niepewnie.
-Zuch dziewczyna, to idź i pożycz mi laptopa.
-Jasne-podała piłkarzowi sprzęt i wyszła z pokoju.
-Mamo musimy porozmawiać-powiedziała, siadając na łóżku matki.
-O co chodzi?-zapytała, o dziwo trzeźwa.
-Musisz iść na odwyk-odparła a jej rodzicielka spuściła głowę.
-Dobrze pójdę-odparła przez łzy.
-Jestem z ciebie dumna-powiedziała dziewczyna uśmiechając się.
-Ale co wy zrobicie? Jak będziecie żyć?
-Nie martw się, coś załatwię-przytuliła matkę i razem z nią zaczęły się pakować.

***

Po paru godzinach, matka Natalii była już w ośrodku, dziewczyna miała nadzieje, że tym razem już tam nie wróci.
Pochodziła z piłkarzem po mieście i wieczorem wrócili do domu.
-Lionelu Messi!-krzyknęła a ten od razu zjawił sie koło niej.
-O co chodzi?
-Co to jest?-zapytała pokazując mu internetowe konto.
-To jest konto, tam trzyma się pieniądze-odparł, chodź wiedział o co jej chodzi.
-Nie o to mi chodzi, co to za pieniądze?!-zapytała widząc pokaźną sumę na koncie.
-Taki mały prezent.
-Mały?! To ponad milion złotych!!!
-Wiem.
-Nie mogę tego przyjąć.
-Jak to nie, To są pieniądze dla was, teraz sobie spokojnie poradzicie, nawet jeśli twoja mama nie znajdzie pracy.
-Leo, to są za duże pieniądze. Ja nigdy nawet takich na oczy nie widziałam.
-No to teraz masz i nie przyjmuje zwrotów-odparł widząc jej minę.
-Dziękuje Ci, ratujesz nam życie!-krzyknęła uradowana i rzuciła się na piłkarza.

***

-Ohoo-powiedział piłkarz, gdy następnego dnia zbierali się do wyjścia.
-O co chodzi?-zapytała Natalia wyglądając przez okno-Cholera!
-Musimy jakoś wyjść, taksówka już czeka i za niedługo mam samolot. Gotowa?-zapytał piłkarz.
-Tak-odparła i otworzyła drzwi a chmara dziennikarzy ruszyła w jej kierunku.
-Słyszała pani co powiedział Marc Bartra?
-Czy to prawda?
-Kłamała pani?-w jej strone leciały pytania a ta nie wiedząc co zrobić stała sparaliżowana.
-Jak pani skomentuje wypowiedź piłkarza?-zapytała niska brunetka, stojąc przed nią z mikrofonem.
-To jego wypowiedź, nie zamierzam jej komentować.
-To według pani kim on jest?-zapytała ta sama dziennikarka.
-Kim jest? Jest normalnym człowiekiem, któremu zabieracie to co w życiu najważniejsze. Wolność, prywatność, szczerość. Wymyślacie przeróżne historie na jego temat tylko po to by zrobić z tego sensacje, by go zniszczyć. Gratulacje stworzyliście sobie gwiazdę, w tym czasie niszcząc człowieka.
Nie, nigdy nie spotkałam Marca Bartry i nie interesuje mnie to kim jest i co robi, nie chce go nigdy spotkać-odparła a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Leo pociągnął ją za rękę i poprowadził do taksówki, którą po chwili jechali na lotnisko.
Wypowiedzenie, tych paru słów kosztowało ją tak wiele. Tak ciężko było jej kłamać na ten temat.
W tym momencie znienawidziła tego piłkarza. Człowieka, który ją złamał, zniszczył.
Odkrył to co ona przez tyle lat chowała. Miała nadzieje, że już nigdy nie spotka tego człowieka, który złamał jej serce.

***

Siedział na kanapie i razem z przyjacielem pili piwo.
Postanowili dzisiaj zostać u niego i zrobić sobie męski wieczór.
Spojrzał w telewizor, w którym leciały wiadomości i zamarł widząc jej twarz.
Słuchał każde słowo patrząc jak wielki ból jej sprawiają. Z oczu leciały jej łzy, a do tego wszystkiego doprowadził on, Marc Bartra zmusił tą dziewczynę do takich rzeczy.
-No to narobiłeś-odparł Tello 
-Tak to już bywa-powiedział, lecz gdzieś głęboko w sercu zabolało go to.
-Tak to już bywa?! Chłopie, cały świat patrzy teraz na was, zmusiłeś ją do kłamstwa, patrz jak ona
wygląda, ledwo żyje i temu wszystkiemu jesteś winien ty!
-A co niby miałem zrobić. Postąpiłem źle w ogóle się z nią zadając a teraz mam za swoje.
-Marc otrząśnij się! Wychodzę, jak zmądrzejesz to pogadamy-krzyknął i trzasną drzwiami zostawiając piłkarza z myślami.

***
No i mamy nowy mam nadzieje, że się podoba.


5 komentarzy:

  1. naprawdę cudowny <3 Tylko Marc taki głupi :/ A Leo taki opiekuńczy :')

    OdpowiedzUsuń
  2. Weź nie rób takiego debila z Bartry no proszę Cię ;c
    Rozdział świetny ;) czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Marc narobił bigosu, no kurde.
    Ale wiem, że jakoś to naprawi, prawda?
    Czekam na kolejny :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten blog przypomina mi film :D
    Mam nadzieje że wszystko się jakoś ułoży :D

    OdpowiedzUsuń