czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 12

***

-Natalia proszę Cię wyjdź do nas!-krzyknął po raz kolejny Lionel próbując dobić się do pokoju dziewczyny.
-Nie!-krzyknęła przez łzy.
-Leo nie wie co się dzieje! Boi się!-krzyknął Messi
-Mamusiu proszę Cię wyjdź do mnie-powiedział malec przez łzy.
Po chwili drzwi do pokoju dziewczyny otworzyły się.
-Pokarz ręce!-krzyknęła Leo chwytając nadgarstki dziewczyny.
-Przestań, nic sobie nie zrobiłam!
-Mamusiu-powiedział Leo płacząc.
-Spokojnie mama jest już przy tobie i nic Ci nie grozi, już nigdy-powiedziała przytulając syna.

Od spotkania z Marciem minął tydzień, Natalia zaraz po przyjściu do domu zamknęła się w pokoju i nie wpuszczała tam nikogo. Dopiero dzisiaj udało się ją wyciągnąć.
Messi martwił się o dziewczynę, nie chciał żeby skończyło się tak jak ostatnio dlatego do czasu gdy Natalia się nie uspokoi dziewczyna i jej syn mieli mieszkać w domu Leo.

***

Po raz kolejny tego dnia płakał, nie potrafił się pozbierać, nie wiedział co się z nim dzieje, dlaczego tak bardzo boli go wczorajsza rozmowa z dziewczyną.
Podniósł się z łóżka, ogarnął się i ruszył do ostatniej osoby, która mogła mu pomóc.
-Leo..-nie zdążył dokończyć bo Argentyńczyk zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Zrezygnowany westchnął i siadł na schodach czekając na cud.

Parę godzin później..

-Leo musisz mu pomóc, on tam dalej siedzi-odparła Anto spoglądając przez okno.
-Nie, ma za swoje.
-On naprawdę zrozumiał, myślisz, że siedziałby tu na zimnie gdy mu nie zależało?
-Ale on ją skrzywdził.
-I dostał już za swoje, a oboje chcemy by się pogodzili, musisz mu pomóc.
-Dobra-odparł zrezygnowany i ruszył do drzwi.
-Pierwszy pokój po lewej jest twój, pogadamy rano-powiedział otwierając drzwi.
-Dziękuje-odparł z uśmiechem.

Następnego dnia wstał z uśmiechem na twarzy, Leo go wpuścił więc znowu miał jakąś nadzieje na to, że mu pomorze.
-O przepraszam-odparł chłopiec wbiegając do pokoju.
-Nic się nie stało.
-Nie wiedziałem, że ktoś tu jest, zostawiłem tu wczoraj samochodzik-powiedział i podbiegł do szafy, z której wyciągnął auto.
-Jak się nazywasz?-zapytał piłkarz kucając przy chłopcu.
-Lionel dos Santos. A ty?
-Marc Bartra-odparł i wyszedł za chłopcem z pokoju.

-To jej syn prawda?-zapytał Argentyńczyka, gdy tylko go zobaczył.
-Tak, Leo to syn Natalii-powiedział spoglądając na chłopca.
-Ile on ma lat?
-Trzy-powiedział a Marc po raz kolejny spojrzał na chłopca i po chwili zrozumiał coś.
-Leo chodź tu na chwilę-zawołał chłopca.
-Co?-zapytał a Hiszpan przyjrzał mu się dokładnie.
-On jest moim synem prawda?-zapytał Messiego.
-To nie ja powinienem Ci to mówić.
-Ale ja wiem, widzę to.
-Tak to twój syn ale o reszcie musisz porozmawiać z Natalią, lecz jak coś jej zrobić to dostaniesz mocniej niż ostatnio.
-Dobrze, gdzie ona jest?-zapytał a Messi bez słowa ruszył na górę.
-Powodzenia.
-Natalia?-zapytał wchodząc do pokoju.
-Wyjdź stąd!
-Nie, nie wyjdę, nie popełnię tego samego błędu, nie zostawię Cię!
-Czego chcesz?-zapytała i po raz pierwszy spojrzała na piłkarza.
-Porozmawiać o Leo.
-Nie mam Ci nic do powiedzenia.
-Tak? A to, że jest moim synem?-zapytał.
-Nie jest! I nigdy nie będzie!-krzyknęła i po raz kolejny rozpłakała się.
-Nie kłam, jego oczy, uśmiech, włosy, jest taki jak ja!
-No i co z tego? Nigdy nie będziesz jego ojcem!
-Przestań! Chcę naprawić to co zepsułem!
-Nigdy Ci się nie uda!-krzyknęła i wyszła do łazienki a zrezygnowany piłkarz opuścił pokój.

-I jak?-zapytała Antonella wstając z kolan Lionela.
-Ona nigdy mi nie wybaczy-odparł załamany.
-Daj jej czas-powiedział Lionel.
-A ty? Proszę Cię przebacz mi, byłem idiotą, nie chce już tak dalej.
-Walcz o nią to Ci się uda-odparł z uśmiechem.

Następnego dnia..

Natalia zaraz po pracy ruszyła do przedszkola po syna, postanowiła być silna, dla niego dla Leo.

Gdy tylko weszła do budynku, ruszyła do sali, w której zawsze zajęcia miał chłopiec.
-Dzień dobry ja po Leo-odparła widząc przedszkolankę.
-Jak to? Jakiś czas temu przeszedł po niego mężczyzna, mówił, że jest ojcem chłopca.
-Co?! Jak mogła pani dać mojego syna komuś obcemu!-krzyknęła.
-Ale Leo znał go i cieszył się, że go widzi.
-Co mnie to obchodzi! Nie miała pani prawa nikomu go dawać!
-Ja przepraszam, nie wiedziałam-odparła roztrzęsiona.
-Gówno mnie to obchodzi!-krzyknęła i wybiegła z budynku.

-Anto, jest u was Leo?-zapytała gdy tylko Argentynka odebrała telefon.
-Nie a dlaczego miał by być?
-Ktoś go odebrał z przedszkola, opiekunka mówiła, że Leo go zna!-krzyknęła coraz bardziej przestraszona.
-Spokojnie, kto jeszcze mógł go odebrać?
-Nie wiem, nikt!
-A Marc?-zapytał Leo biorąc telefon żonie.
-Marc?! Przecież Leoś go nie zna!
-Zna, ostatnio jak u nas był to się poznali.
-Zabije go!-krzyknęła i rozłączyła się.

Przejrzała listę kontaktów i z drżącymi rękami wybrała numer piłkarza.

-Gdzie jest Leo!-krzyknęła gdy Hiszpan odebrał.
-Natalia?
-Gdzie on jest!
-Uspokój się, jest ze mną, nic mu nie jest!
-Masz go natychmiast przyprowadzić do Messich!-krzyknęła i rozłączyła się idąc w stronę domu.

-Leo!-krzyknęła gdy tylko zobaczyła syna.

-Mamo! Wujek zabrał mnie do wesołego miasteczka! Było super!-krzyknął przytulając rodzicielkę.
-Bardzo się cieszę, idź pobawić się z Thiago dobrze?
-Jasne-powiedział i pobiegł do pokoju.

-Jak mogłeś mi to zrobić!-krzyknęła gdy tylko chłopiec opuścił pokój.
-Mam takie same prawa do syna jak ty!
-Nie, nie masz żadnych praw, nie było Cię, gdy on się urodził to nie będzie Cię teraz!
-Nic nie wiedziałem o nim!
-Miałeś swoją szanse, którą zmarnowałeś!
-Ale ja to chcę naprawić. Chcę widywać się z synem!-krzyknął.
-Synem?-zapytał Leo wchodząc do pokoju.
-Widzisz co narobiłeś! Leo kochanie, to nie tak-powiedziała Natalia lecz chłopiec wybiegł z pokoju.
-Ja do niego pójdę-powiedział Marc.
-Nie!
-Natalia, pozwól mu-powiedział Messi.
-Dziękuje-powiedział Marc i poszedł za chłopcem.

-Leo, możemy pogadać?-zapytał widząc syna.
-Jesteś moim ojcem?
-Nie miałeś się tak dowiedzieć, przepraszam Cię, tak jestem twoim tatą.
-Dlaczego nie jesteście razem z mamą?
-Kiedyś zrobiłem coś złego i mama się na mnie złości.
-To trzeba ją rozweselić-powiedział i przytulił się do ojca a Marc po raz pierwszy od paru dni popłakał się ze szczęścia. Udało mu się chociaż trochę odzyskać.


***
No i jest nowy, udało mi się go szybko napisać. Do końca zostały jakieś 2 rozdziały i epilog.
No to do zobaczenia :) 

5 komentarzy: