piątek, 5 czerwca 2015

Epilog

Chwycił ostatnie pudełko i wolną ręką zamknął drzwi.
Wszedł do auta i spojrzał na dziewczynę.
-Jesteś gotowa?-zapytał.
-Jak nigdy-powiedział i odjechali.

Wiele zmieniło się od pamiętnego meczu, Marc codziennie spotykał się z dziewczyną, która powoli odzyskiwała do niego zaufanie.
W końcu nadszedł czas na przeprowadzkę, była pewna, że tego chce, chce mieszkać z mężczyzną jej życia.
Spojrzała na chłopaka przypominając sobie wszystko co dotąd przeżyli, złe i dobre chwilę, każdego ranka gdy budziła się w jego ramionach dziękowała sobie, że wtedy mu wybaczyła.
Nachyliła się i pocałowała piłkarza w policzek.
-Za co to?-zapytał z uśmiechem spoglądając na nią.
-Za wszystko.
-Odbiorę Leo z treningu i wezmę go na swój, dawno go nie było.
-Dobrze, ucieszy się.

-Wujek!-krzyknął chłopiec i podbiegł do Messiego.
-Cześć, jak tam na treningu?-zapytał zabierając go na ręce.
-Dobrze, strzeliłem gola.
-Czyli będziesz na ataku?
-Tak-powiedział dumny.
-Marc, coś syn nie idzie w twoje ślady-powiedział Dani i przybił piątkę z chłopcem.
-Będzie kim chce, napastnikiem, obrońcą czy bramkarzem i tak będę z niego dumny.
-Cześć Leo! A reszta nie obijać się i do treningu!-krzyknął Luiz.

***

-Wytrzymaj! Jeszcze trochę!-krzyknął i puścił dłoń dziewczyny patrząc jak jedzie na porodówkę.
Usiadł i zdenerwowany czekał na wieści, po paru minutach w szpitalu pojawił się Leo z jego synem.
-Co z nią?
-Nie wiem, czekam!
-Spokojnie, będzie dobrze, też to przerabiałem-powiedział i uśmiechnął się dając przyjacielowi otuchy.
Po parunastu minutach z sali wyszła pielęgniarka.
-Może pan już wejść.
-Co z nią?!-krzyknął.
-Spokojnie wszystko jest dobrze.
Chwycił syna za rękę i ruszył w stronę sali. Gdy tylko weszli do środka zobaczył swoją ukochaną z maleństwem na rękach.
-Kocham was-wydusił przez łzy i podszedł do łóżka.
-Chcesz ją potrzymać?
-Witaj na świecie mała księżniczko-powiedział i przytulił córkę.

I tak właśnie skończyła się ta historia. Miała ona swoje wzloty i upadki, jednak miłość przetrwa wszystko bo ona jest najsilniejsza.

***
Przepraszam, nie tak miało to wyglądać. Zawiodłam na całej linii. Jednak nie potrafię już ciągnąć tego opowiadania, wypaliłam się tu. :(((

Jednak na moje szczęście następna historia będzie dłuższa bo mam już napisane  z 28 rozdziałów a zacznę ją publikować od jutra.
Jakby ktoś nie widział to zapraszam na bohaterów: http://jestes-moja-miloscia.blogspot.com/

Chciałabym bardzo podziękować wszystkim, którzy to czytali, jesteście wielcy!
Dziękuje wam za wszystko!!!

czwartek, 21 maja 2015

Rozdział 13

***

Od miesiąca Marc regularnie spotykał się z Leo. Jednak za każdym razem gdy chciał z nią porozmawiać ona zamykała mu drzwi przed nosem. Było mu cholernie ciężko ale musiał płacić za błędy, których będzie żałował do końca życia.

Tego dnia jak co dzień Marc o 20 stawił się z synem pod drzwiami mieszkania dziewczyny.
-Cześć mamo-powiedział Leo widząc rodzicielkę.
-Cześć kochanie, jak było?-zapytała nie spoglądając na piłkarza.
-Super-powiedział i wbiegł do domu.
-Natalia..-odezwał się Hiszpan a dziewczyna od razu zamknęła drzwi, lecz piłkarz był szybszy i otworzył drzwi.
-Czego chcesz?
-Mam dla was bilety na jutrzejszy mecz, jak będziecie chcieli to przyjdźcie-powiedział i wyciągnął z kieszeni wejściówki.
-Ale nie będziemy chcieli.
-Proszę-powiedział i spojrzał na brunetkę, która bez słowa wzięła bilety i zamknęła drzwi a piłkarz uśmiechnięty wrócił do domu.

***

-Nie myśl teraz o tym-powiedział Leo podchodząc do piłkarza przed meczem.
-Myślisz, że przyjdzie?-zapytał.
-Na pewno, Anto jej nie odpuści, wszystko przygotowałeś?
-Tak, muszę tylko strzelić gola.
-Dasz radę-powiedział i ruszyli na boisko.

Po pierwszej połowie na tablicy wyników widniało 0-0. Po przerwie obie drużyny wybiegły na boisko. W 70 minucie Barcelona miała rzut rożny. Bartra wyskoczył do piłki i posłał ją do bramki.
Piłkarz jednak nie cieszył się z gola, podbiegł do trybuny na której siedzieć miała Natalia z synem i ściągnął koszulkę, pod spodem miał białą koszulkę, na której widniał napis: ''Przepraszam" i uklęknął składając ręce w geście przeprosin.


-Natalia musisz mu wybaczyć-powiedziała Anto widząc co zrobił młody Hiszpan.
-Nie potrafię-odparła i rozpłakała się.
-Potrafisz tylko się boisz, że znowu się to powtórzy.
-A ty co byś zrobiła na moim miejscu?
-Wybaczyłabym mu, on nie zapomniał o tobie, wtedy kiedy wyjechałaś próbował Cię odnaleźć, miesiąc temu siedział u nas przed domem kilka godzin. On nie odpuszcza.
-Dobrze, pójdę do niego-powiedziała.
Po skończonym meczu Natalia wraz z synem ruszyli na murawę.
Chłopiec widząc ojca ruszył biegiem w jego stronę.
-Leo? Co tu robisz?-zapytał.
-Przyszedłem z mamą-powiedział szczęśliwy.
-Idź na chwilę do wujka, ja pójdę porozmawiać z mamą.
-Dobrze-powiedział i pobiegł do Argentyńczyka a Marc zdenerwowany ruszył w stronę Natalii.
-Ciesze się, że przyszłaś-powiedział uśmiechając się lecz Natalia nic nie odpowiedziała tylko na oczach całego stadionu przytuliła się do piłkarza. Piłkarz zdziwiony po paru sekundach otrząsnął się i mocniej wtulił się w dziewczynę.
-Tęskniłem za tobą-powiedział spoglądając na nią.
-Ja też-odparła i uśmiechnęła się.
Hiszpan po raz kolejny spojrzał na dziewczynę i rozpłakał się, tak wiele razy wyobrażał sobie tą chwilę, tak długo czekał na nią i opłaciło mu się to. Znowu miał ją przy sobie i nie zamierzał nigdy pozwolić jej odejść.


***
Krótki ale jest :)  Możecie zobaczyć już bohaterów na moim nowym blogu, który rusza zaraz po zakończeniu tego.
http://jestes-moja-miloscia.blogspot.com/p/bohaterowie.html

czwartek, 23 kwietnia 2015

Rozdział 12

***

-Natalia proszę Cię wyjdź do nas!-krzyknął po raz kolejny Lionel próbując dobić się do pokoju dziewczyny.
-Nie!-krzyknęła przez łzy.
-Leo nie wie co się dzieje! Boi się!-krzyknął Messi
-Mamusiu proszę Cię wyjdź do mnie-powiedział malec przez łzy.
Po chwili drzwi do pokoju dziewczyny otworzyły się.
-Pokarz ręce!-krzyknęła Leo chwytając nadgarstki dziewczyny.
-Przestań, nic sobie nie zrobiłam!
-Mamusiu-powiedział Leo płacząc.
-Spokojnie mama jest już przy tobie i nic Ci nie grozi, już nigdy-powiedziała przytulając syna.

Od spotkania z Marciem minął tydzień, Natalia zaraz po przyjściu do domu zamknęła się w pokoju i nie wpuszczała tam nikogo. Dopiero dzisiaj udało się ją wyciągnąć.
Messi martwił się o dziewczynę, nie chciał żeby skończyło się tak jak ostatnio dlatego do czasu gdy Natalia się nie uspokoi dziewczyna i jej syn mieli mieszkać w domu Leo.

***

Po raz kolejny tego dnia płakał, nie potrafił się pozbierać, nie wiedział co się z nim dzieje, dlaczego tak bardzo boli go wczorajsza rozmowa z dziewczyną.
Podniósł się z łóżka, ogarnął się i ruszył do ostatniej osoby, która mogła mu pomóc.
-Leo..-nie zdążył dokończyć bo Argentyńczyk zatrzasnął mu drzwi przed nosem. Zrezygnowany westchnął i siadł na schodach czekając na cud.

Parę godzin później..

-Leo musisz mu pomóc, on tam dalej siedzi-odparła Anto spoglądając przez okno.
-Nie, ma za swoje.
-On naprawdę zrozumiał, myślisz, że siedziałby tu na zimnie gdy mu nie zależało?
-Ale on ją skrzywdził.
-I dostał już za swoje, a oboje chcemy by się pogodzili, musisz mu pomóc.
-Dobra-odparł zrezygnowany i ruszył do drzwi.
-Pierwszy pokój po lewej jest twój, pogadamy rano-powiedział otwierając drzwi.
-Dziękuje-odparł z uśmiechem.

Następnego dnia wstał z uśmiechem na twarzy, Leo go wpuścił więc znowu miał jakąś nadzieje na to, że mu pomorze.
-O przepraszam-odparł chłopiec wbiegając do pokoju.
-Nic się nie stało.
-Nie wiedziałem, że ktoś tu jest, zostawiłem tu wczoraj samochodzik-powiedział i podbiegł do szafy, z której wyciągnął auto.
-Jak się nazywasz?-zapytał piłkarz kucając przy chłopcu.
-Lionel dos Santos. A ty?
-Marc Bartra-odparł i wyszedł za chłopcem z pokoju.

-To jej syn prawda?-zapytał Argentyńczyka, gdy tylko go zobaczył.
-Tak, Leo to syn Natalii-powiedział spoglądając na chłopca.
-Ile on ma lat?
-Trzy-powiedział a Marc po raz kolejny spojrzał na chłopca i po chwili zrozumiał coś.
-Leo chodź tu na chwilę-zawołał chłopca.
-Co?-zapytał a Hiszpan przyjrzał mu się dokładnie.
-On jest moim synem prawda?-zapytał Messiego.
-To nie ja powinienem Ci to mówić.
-Ale ja wiem, widzę to.
-Tak to twój syn ale o reszcie musisz porozmawiać z Natalią, lecz jak coś jej zrobić to dostaniesz mocniej niż ostatnio.
-Dobrze, gdzie ona jest?-zapytał a Messi bez słowa ruszył na górę.
-Powodzenia.
-Natalia?-zapytał wchodząc do pokoju.
-Wyjdź stąd!
-Nie, nie wyjdę, nie popełnię tego samego błędu, nie zostawię Cię!
-Czego chcesz?-zapytała i po raz pierwszy spojrzała na piłkarza.
-Porozmawiać o Leo.
-Nie mam Ci nic do powiedzenia.
-Tak? A to, że jest moim synem?-zapytał.
-Nie jest! I nigdy nie będzie!-krzyknęła i po raz kolejny rozpłakała się.
-Nie kłam, jego oczy, uśmiech, włosy, jest taki jak ja!
-No i co z tego? Nigdy nie będziesz jego ojcem!
-Przestań! Chcę naprawić to co zepsułem!
-Nigdy Ci się nie uda!-krzyknęła i wyszła do łazienki a zrezygnowany piłkarz opuścił pokój.

-I jak?-zapytała Antonella wstając z kolan Lionela.
-Ona nigdy mi nie wybaczy-odparł załamany.
-Daj jej czas-powiedział Lionel.
-A ty? Proszę Cię przebacz mi, byłem idiotą, nie chce już tak dalej.
-Walcz o nią to Ci się uda-odparł z uśmiechem.

Następnego dnia..

Natalia zaraz po pracy ruszyła do przedszkola po syna, postanowiła być silna, dla niego dla Leo.

Gdy tylko weszła do budynku, ruszyła do sali, w której zawsze zajęcia miał chłopiec.
-Dzień dobry ja po Leo-odparła widząc przedszkolankę.
-Jak to? Jakiś czas temu przeszedł po niego mężczyzna, mówił, że jest ojcem chłopca.
-Co?! Jak mogła pani dać mojego syna komuś obcemu!-krzyknęła.
-Ale Leo znał go i cieszył się, że go widzi.
-Co mnie to obchodzi! Nie miała pani prawa nikomu go dawać!
-Ja przepraszam, nie wiedziałam-odparła roztrzęsiona.
-Gówno mnie to obchodzi!-krzyknęła i wybiegła z budynku.

-Anto, jest u was Leo?-zapytała gdy tylko Argentynka odebrała telefon.
-Nie a dlaczego miał by być?
-Ktoś go odebrał z przedszkola, opiekunka mówiła, że Leo go zna!-krzyknęła coraz bardziej przestraszona.
-Spokojnie, kto jeszcze mógł go odebrać?
-Nie wiem, nikt!
-A Marc?-zapytał Leo biorąc telefon żonie.
-Marc?! Przecież Leoś go nie zna!
-Zna, ostatnio jak u nas był to się poznali.
-Zabije go!-krzyknęła i rozłączyła się.

Przejrzała listę kontaktów i z drżącymi rękami wybrała numer piłkarza.

-Gdzie jest Leo!-krzyknęła gdy Hiszpan odebrał.
-Natalia?
-Gdzie on jest!
-Uspokój się, jest ze mną, nic mu nie jest!
-Masz go natychmiast przyprowadzić do Messich!-krzyknęła i rozłączyła się idąc w stronę domu.

-Leo!-krzyknęła gdy tylko zobaczyła syna.

-Mamo! Wujek zabrał mnie do wesołego miasteczka! Było super!-krzyknął przytulając rodzicielkę.
-Bardzo się cieszę, idź pobawić się z Thiago dobrze?
-Jasne-powiedział i pobiegł do pokoju.

-Jak mogłeś mi to zrobić!-krzyknęła gdy tylko chłopiec opuścił pokój.
-Mam takie same prawa do syna jak ty!
-Nie, nie masz żadnych praw, nie było Cię, gdy on się urodził to nie będzie Cię teraz!
-Nic nie wiedziałem o nim!
-Miałeś swoją szanse, którą zmarnowałeś!
-Ale ja to chcę naprawić. Chcę widywać się z synem!-krzyknął.
-Synem?-zapytał Leo wchodząc do pokoju.
-Widzisz co narobiłeś! Leo kochanie, to nie tak-powiedziała Natalia lecz chłopiec wybiegł z pokoju.
-Ja do niego pójdę-powiedział Marc.
-Nie!
-Natalia, pozwól mu-powiedział Messi.
-Dziękuje-powiedział Marc i poszedł za chłopcem.

-Leo, możemy pogadać?-zapytał widząc syna.
-Jesteś moim ojcem?
-Nie miałeś się tak dowiedzieć, przepraszam Cię, tak jestem twoim tatą.
-Dlaczego nie jesteście razem z mamą?
-Kiedyś zrobiłem coś złego i mama się na mnie złości.
-To trzeba ją rozweselić-powiedział i przytulił się do ojca a Marc po raz pierwszy od paru dni popłakał się ze szczęścia. Udało mu się chociaż trochę odzyskać.


***
No i jest nowy, udało mi się go szybko napisać. Do końca zostały jakieś 2 rozdziały i epilog.
No to do zobaczenia :) 

sobota, 18 kwietnia 2015

Rozdział 11


3 lata później...

Dziewczyna usłyszała krzyk i po chwili podbiegł do niej Leo.
-Co się stało kochanie?-zapytała kucając przy chłopcu.
-Uderzyłem się-powiedział pokazując na kolano.
-Bardzo boli?-zapytała całując go.
-Nie-powiedział i przytulił się do mamy.
Kobieta spojrzała na chłopca i uśmiechnęła się.

Wiele się zmieniło przez te 3 lata, Lionel rósł jak na drożdżach i coraz bardziej przypominał ojca, z wyglądu i z charakteru. Natalia nie była z tego zadowolona ale kochała swojego syna nad życie, mimo tak młodego wieku dawała sobie radę z dzieckiem. Wielką pomocą okazała się Antonella, która nauczyła ją jak ma się zająć dzieckiem.
Dwa lata temu, gdy Leo trochę podrósł przenieśli się do Barcelony i mieszkali koło państwa Messich, którzy na każdym kroku wspierali rodzinę.
Natalia z pomocą Lionela znalazła pracę i spokojnie mogła utrzymać siebie i syna.
Marc nigdy nie dowiedział się, że ma syna, nawet nie wiedział, że Natalia przyjechała do Barcelony.

-Idziemy dzisiaj do wujka?-zapytał chłopiec.
-Tak a czemu pytasz?
-Bo powiedział, że ma dla mnie prezent-odparł ucieszony.
-To idziemy na górę ubierać się-powiedziała i po paru minutach stali przed drzwiami Messich.

-Wujek!-krzyknął Leo i rzucił się na mężczyznę.
-Cześć urwisie-powiedział zabierając go na ręce.
-Hej Thiago-odparł dziewczyna wchodząc do pokoju i patrząc na chłopca.
-Cześć ciociu-odparł smętnie.
-Co mu jest?-zapytała.
-Matematyka.
-Pomóc Ci?
-A potrafisz?-zapytał z nadzieją.
-Razem damy radę-odparła i po pół godzinie zrobili wszystko.
-Dziękuje!-krzyknął i przytulił ciotkę.

-Będziecie na zakończeniu sezonu?-zapytał Leo.
-Wiesz dobrze, że nie.
-Mamo ale ja chcę!-krzyknął chłopiec.
-Leo nie idziemy.
-Mamo!
-Nie-odparła stanowczo.
-Natalia ale nie możesz się przed nim ukrywać. Mimo iż nienawidzę go do dzisiaj za to co Ci zrobił to powinien wiedzieć, że ma syna.
-Leo ja nie chcę.
-To będzie dla was najlepsze, ja tam będę, nic wam nie grozi.
-Dobrze, pójdziemy-odparła zrezygnowana i pełna obaw.

***

A co działo się przez ten czas z Marciem?

Po wyjeździe Natalii, nikt się do niego nie odzywał, z czasem to ustępowało, jednak nadal jeden piłkarz nie zamienił z nim słowa. Marc w końcu zrozumiał co zrobił i chciał to naprawić jednak było za późno. Szukał wszędzie, jeździł po całej Hiszpanii ale nigdzie jej nie znalazł.
Przez te trzy lata miał parę dziewczyn lecz żadna nie była jak ona, w każdej doszukiwał się jej uśmiechu, charakteru ale żadna nie była jak ona, jak Natalia, jego Natalia.

***

-Leo pośpiesz się bo nie zdążymy-krzyknęła Natalia.
-Już idę-odparł i pojawił się w pokoju ubrany w koszulkę, którą dostał od wujka.
-Tylko bądź grzeczny.
-Dobrze.

Po paru minutach byli już na stadionie.
-Cześć-odparła witając się z Anto.
-Hej kochanie, dobrze, że przyszliście.
-Zobaczymy czy dobrze.
-Chodź Leo pokarzę Ci wszystko-odparł Thiago i zabrał chłopca za rękę.
Odkąd Natalia przeprowadziła się z Leo do Barcelony chłopcy byli nierozłączni, mimo różnicy wieków potrafili psocić i bawić się do woli.

Usiadła z synem i rodziną Messich na trybunach, po chwili z tunelu zaczęli wychodzić piłkarze, gdy tylko zobaczyła jego, jej oddech przyśpieszył, serce zaczęło mocniej bić. Siedziała i cały czas wpatrywała się w barcelońską 15. Mimo tylu lat, nie zmienił się, nadal był zniewalający.
- Dasz radę-odparła Anto i przytuliła dziewczynę.
-Nie wiem.
-Ale ja wiem, chodź idziemy-powiedziała Argentynka.
-Co?! Miałam być na meczu a nie iść na murawę.
-Zrób to dla Leo on tego chce. Musisz pokonać strach, nie będziesz się do końca życia ukrywać.
-Dobrze-odparła i po paru minutach stała niepewna na murawie.

***

Rozejrzał się uśmiechnięty wokoło. Wszędzie biegały dzieci, kibice siedzący na stadionie śpiewali i razem z piłkarzami bawili się.
Po raz kolejny mógł tu stać i cieszyć się z wygranego sezonu, jednak nadal czego mu brakowało a raczej kogoś, każdy piłkarz na boisku miał kogoś przy sobie, żonę, dziewczynę, dzieci. A on po raz kolejny przez swoje błędy był sam. Spojrzał w stronę tunelu i wstrzymał oddech. Przetarł oczy i po raz kolejny spojrzał w tamtą stronę.
-Nie to niemożliwe-powiedział szeptem.
-Na co ty się tak patrzysz? Ducha zobaczyłeś?-zapytał Jordi stając koło obrońcy.
-Kurwa!-krzyknął Alba widząc kto stoi na murawie.
-To ona?-zapytał z niedowierzaniem młodszy z Hiszpanów.
-Ruszaj dupę bo ucieknie, ale tym razem nie spierdol tego.

Bartra ruszył powoli, z każdym krokiem czuł narastające ciśnienie, cały drżał lecz szedł nadal.


-On tu idzie-pisnęła Natalia i odwróciła się z zamiarem ucieczki na murawę.
-Ani się wasz, musicie porozmawiać, on się zmienił-odparła Anto zatrzymując dziewczynę.

-Natalia?-zapytał nieśmiało Hiszpan podchodząc do nich.
-Czego chcesz?-zapytała oschle i ruszyła w stronę syna.
-Zaczekaj-krzyknął zatrzymując dziewczynę na środku boiska.
-Co?!-krzyknęła czując łzy w oczach.
-Daj mi to wytłumaczyć!-krzyknął padając przed nią na kolana a wszyscy znajdujący się na stadionie ucichli.
-Co chcesz mi wytłumaczyć?! Że olałeś mnie wtedy? Że byłam twoją kolejną zdobyczą? Tu już wiem!-krzyknęła a wokół nich zgromadziła się chmara dziennikarzy.
-Byłem idiotą, wiem, że Cię skrzywdziłem!
-Wiesz? Nic nie wiesz, nie wiesz jak ja się wtedy czułam, sama w wieku 16 lat! Nastawiłeś świat przeciwko mnie! Podobno to ja kłamałam! Wymyśliłam sobie historię z piłkarzem i chciałam ją sprzedać?! Przez ciebie cały świat miał mnie za dziwkę, kłamczuchę!
-Przepraszam! To ja kłamałem! Kłamałem, że jej nie znam. Znam ją i była najlepszym co przytrafiło mi się w życiu! Przepraszam, że dopiero teraz to zrozumiałem!
-W dupie mam twoje przeprosiny! Teraz są nic nie warte, przez Cie została sama z synem!-krzyknęła i dopiero po chwili zrozumiała co powiedziała.
-Z synem?-zapytał zdziwiony.
-Jesteś nikim!-krzyknęła i ze łzami w oczach pobiegła w stronę murawy.
-Przepraszam!-krzyknął i pierwszy raz w życiu rozpłakał się jak małe dziecko. Opadł na murawę i coraz mocniej płakał. Dopiero teraz zrozumiał co stracił i już mógł tego nie odzyskać.

***
Nareszcie udało mi się skończyć ten rozdział. Chciałabym powiedzieć, że zbliżamy się do końca i jeszcze nie wiem jakie będzie zakończenie, cały czas się zastanawiam. 
Przepraszam za zwłokę ale wciągnęło mnie inne opowiadanie, które piszę, mam już 19 rozdział a będę je publikować zaraz po skończeniu tego.

Gratulacje 400 goli Leo!!

niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 10

***

Od ostatniego spotkania z Marciem minął miesiąc. Dziewczyna powoli stawała na nogi, z każdym dniem była silniejsza. Postanowiła sobie, że nie załamie się przez takiego idiotę.
Dziennikarze jeszcze przez jakiś czas ją nachodzili jednak i oni dali spokój i znaleźli sobie inny obiekt zainteresowań. Z Leo Natalia rozmawiała codziennie, piłkarz cieszył się, że dziewczyna daje sobie radę i czasami nawet się uśmiecha.
-Jak tam w domu?-zapytał Messi w kolejnej w tym tygodniu rozmowie.
-Dobrze, dzięki tobie dajemy sobie radę-lekko się uśmiechnęła.
-Cieszę się-odparł a koło niego staną Thiago.
-Ciocia?!-krzyknął uradowany chłopiec i wdrapał się na kolana ojca.
-Cześć maluchu-powiedziała uśmiechając się szeroko.
-Kiedy nas odwiedzisz? Tęsknie!
-Kiedyś na pewno przyjadę, obiecuje Ci.
-A wiesz, że mam nową piłkę?! Tata mi dał-powiedział dumny i pobiegł do pokoju.
-Jak ja uwielbiam tego malca.
-W końcu mój-odparł dumnie Leo a Thiago przybiegł w rękach trzymając piłkę.
-Piękna jest.
-Musisz do nas przyjechać to nią pogramy-powiedział uradowany.
-Thiago idziemy się kąpać-krzyknęła Anto i po chwili była w pokoju.
-Cześć.
-Witaj Natalia, jak się czujesz?
-Dobrze, Thiago idź się kąpać, pogadamy innym razem-powiedziała a chłopiec od razu ruszył z mamą do łazienki uprzednio żegnając się z dziewczyną.
-Jak ty to robisz? My musimy go tam siłą czasami zaciągać.
-Ma się ten dar-odparła lecz od razu przerwała czując zawroty głowy.
-Natalia, co się dzieje?-spytał przestraszony piłkarz widząc bladą dziewczynę.
-Nic.
-Idź z tym do lekarza-odparł zmartwiony.
-Dobrze pójdę, ja kończę trzymajcie się-odparła i gdy tylko się rozłączyła wstała lecz od razu zobaczyła mroczki przed oczami i upadła na ziemię.

***

-Gdzie jestem?-spytała cicho powoli otwierając oczy i rozglądając się wokoło.
-W szpitalu-odparł starszy mężczyzna w białym kitlu.
-Co ja tu robię?-zapytała zdziwiona.
-Zemdlałaś w domu, karetka Cię tu przywiozła.
-Co mi jest?-zapytała a do sali weszła jej babcia.
-Nie będę owijać w bawełnę, jesteś w ciąży.
-Co?!-krzyknęła.
-Jesteś w ciąży, to pierwszy miesiąc.
-Nie, to nie możliwe-nadal nie potrafiła przyjąć tego do wiadomości, będzie miała dziecko i niestety wiedziała z kim, tylko z jedną osobą spała, z osobą, o której już zapominała, chciała go wyrzucić z pamięci a teraz będzie miała kogoś kto jej będzie o nim przypominać.
-Natalia, my chyba musimy porozmawiać-odparła jej babcia a lekarz wyszedł z sali.
-Babciu proszę..
-Co się stało w Barcelonie?-spytała a dziewczyna wiedząc, że i tak nie wygra opowiedziała jej całą historię.
-Czemu nie mówiłaś?-spytała przytulając wnuczkę, nie pochwalała jej zachowania ale wiedziała, że będzie dobrą matką, mimo iż tak wiele przeszła.
-Co ja teraz zrobię?-zapytała zrozpaczona, powoli dochodził do niej fakt, że będzie matką.
-Jak to co? Urodzisz piękne dziecko, damy rade, nie martw się-powiedziała a dziewczyna ją przytuliła. Kochała swoją babcię, była inna od reszty i przez to wyjątkowa.
-Przepraszam ale musimy jechać na badania-odparła pielęgniarka wchodząc do sali.
-Dobrze.

***

Stanęła przed lustrem i powoli położyła ręce na brzuchu, nie mogła uwierzyć, że już za 8 miesięcy na świat przyjdzie jej dziecko, jej i Marca. Bała się, jednak jednego była pewna, ten idiota nigdy się nie dowie.
Teraz czekała ją najtrudniejsza rozmowa, a mianowicie z Leo.
Usiadła przed komputerem i zadzwoniła do piłkarza.
-Cześć mała jak tam?-zapytał uśmiechnięty.
-Dobrze-odparła spięta.
-Co jest? Byłaś u lekarza?
-Leo muszę wam coś powiedzieć, tobie i Anto-odparła a piłkarz zawołał dziewczynę.
-O co chodzi?
-Po rozmowie z tobą zemdlałam, obudziłam się w szpitalu..
-Co się stało?
-Ja... ja ja jestem w ciąży-odparła a po drugiej stronie nastała cisza.
-W ciąży?!-pierwszy odezwał się Leo.
-Tak.
-Powiesz mu?-tym razem zapytała Anto.
-Temu dupkowi co mnie zostawił? Nigdy, nigdy się nie dowie, że będzie miał najwspanialsze dziecko na świecie-odparła ze śmiechem, w końcu zrozumiała, że świat się nie zawalił a ona musi iść dalej.
-Dobrze mówisz, przyjedź do nas.
-Za niedługo będę miała wolne to mogę wpaść.
-Wszystko Ci opowiem-odparła Anto i po paro minutowej rozmowie rozłączyła się.


8 miesięcy później...

Leżałam na łóżku a w rękach trzymałam moje maleństwo, była z siebie dumna, że te parę miesięcy temu nie poddała się i teraz może cieszyć się tym skarbem.

-Cześć kochanie-do sali weszła jej mama, która od paru miesięcy funkcjonowała normalnie, skończyła leczenie i przyrzekła córce, że już nigdy nie weźmie alkoholu do ust.
-Cześć mamo-uśmiechnęła się.
-Mogę zobaczyć mojego wnuka?-zapytała a Natalia od razu podała dziecko kobiecie.
-Jest śliczny-powiedziała przez łzy.
-Nat, przyjechaliśmy najszybciej jak to możliwe!-krzyknął zdyszany piłkarz wbiegając do sali.
-Messi! Nie tak głośno-upomniała go Anto.
-Nic się nie stało-odparła uśmiechając się znów trzymając chłopca.
-To ja może wyjdę-odparła matka dziewczyny i opuściła pomieszczenie.
-Jak się czujesz?-zapytała zatroskana Anto.
-Najlepiej w całym życiu-powiedziała i przytuliła syna. Przez te 8 miesięcy wydoroślała, wiedziała, że nie może już zachowywać się jak dziecko, musiała wydorośleć i udało się jej.
-Jak mu dasz na imię?-zapytał Messi trzymając malca na rękach.
-Już dawno podjęłam tą decyzje, przedstawiam wam Lionela dos Santos.
-Naprawdę?!-zapytał uradowany Leo.
-Oczywiście, tyle mi pomogłeś, że nie może być inaczej i chciałabym zapytać was o coś jeszcze. Zostaniecie jego rodzicami chrzestnymi? Nie mam nikogo równie bliskiego.
-Będziemy zaszczyceni-odparła Antonella i wzięła na ręce chrześniaka.
-Witaj na świecie Lionelu-powiedziała i ucałowała chłopca.
-Zmęczona jestem, zdrzemnę się na chwilę.
-Oczywiście, przyjdziemy na jakiś czas.

***
No i w końcu jest nowy, przepraszam, że taki krótki ale musiałam to jakoś podzielić, w następnym rozdziale przyśpieszę trochę akcję i będzie Marc :) 

wtorek, 10 lutego 2015

Rozdział 9


***

Siedziała i patrzyła się  w telewizor, w którym od paru minut leciały reklamy.
Piłkarz od razu ją przytulił, czując, że jego koszulka robi się mokra od łez.
-Chodź na górę, musisz się przespać-delikatnie chwycił jej dłoń i pociągnął na górę.
-Leo to tak okropnie boli-powiedziała przez łzy mocniej wtulając się w piłkarza.
-Wiem, to przejdzie obiecuje-położył się koło niej.
-Zostaniesz?
-Dobrze-po paru minutach dziewczyna już spała a piłkarz zastanawiał się jak pomóc przyjaciółce.

***

-Co robisz?-zapytał zaglądając na ekran laptopa lecz dziewczyna szybko go zamknęła.
-Nic, zaczekaj zaraz wracam-odpowiedziała i pobiegła na dół a zaciekawiony piłkarz otworzył laptopa. Spojrzał na ekran i już wiedział co ma zrobić.
-Co dzisiaj robimy?-zapytał gdy Natalia wróciła.
-Chyba porozmawiam z mamą-odparła niepewnie.
-Zuch dziewczyna, to idź i pożycz mi laptopa.
-Jasne-podała piłkarzowi sprzęt i wyszła z pokoju.
-Mamo musimy porozmawiać-powiedziała, siadając na łóżku matki.
-O co chodzi?-zapytała, o dziwo trzeźwa.
-Musisz iść na odwyk-odparła a jej rodzicielka spuściła głowę.
-Dobrze pójdę-odparła przez łzy.
-Jestem z ciebie dumna-powiedziała dziewczyna uśmiechając się.
-Ale co wy zrobicie? Jak będziecie żyć?
-Nie martw się, coś załatwię-przytuliła matkę i razem z nią zaczęły się pakować.

***

Po paru godzinach, matka Natalii była już w ośrodku, dziewczyna miała nadzieje, że tym razem już tam nie wróci.
Pochodziła z piłkarzem po mieście i wieczorem wrócili do domu.
-Lionelu Messi!-krzyknęła a ten od razu zjawił sie koło niej.
-O co chodzi?
-Co to jest?-zapytała pokazując mu internetowe konto.
-To jest konto, tam trzyma się pieniądze-odparł, chodź wiedział o co jej chodzi.
-Nie o to mi chodzi, co to za pieniądze?!-zapytała widząc pokaźną sumę na koncie.
-Taki mały prezent.
-Mały?! To ponad milion złotych!!!
-Wiem.
-Nie mogę tego przyjąć.
-Jak to nie, To są pieniądze dla was, teraz sobie spokojnie poradzicie, nawet jeśli twoja mama nie znajdzie pracy.
-Leo, to są za duże pieniądze. Ja nigdy nawet takich na oczy nie widziałam.
-No to teraz masz i nie przyjmuje zwrotów-odparł widząc jej minę.
-Dziękuje Ci, ratujesz nam życie!-krzyknęła uradowana i rzuciła się na piłkarza.

***

-Ohoo-powiedział piłkarz, gdy następnego dnia zbierali się do wyjścia.
-O co chodzi?-zapytała Natalia wyglądając przez okno-Cholera!
-Musimy jakoś wyjść, taksówka już czeka i za niedługo mam samolot. Gotowa?-zapytał piłkarz.
-Tak-odparła i otworzyła drzwi a chmara dziennikarzy ruszyła w jej kierunku.
-Słyszała pani co powiedział Marc Bartra?
-Czy to prawda?
-Kłamała pani?-w jej strone leciały pytania a ta nie wiedząc co zrobić stała sparaliżowana.
-Jak pani skomentuje wypowiedź piłkarza?-zapytała niska brunetka, stojąc przed nią z mikrofonem.
-To jego wypowiedź, nie zamierzam jej komentować.
-To według pani kim on jest?-zapytała ta sama dziennikarka.
-Kim jest? Jest normalnym człowiekiem, któremu zabieracie to co w życiu najważniejsze. Wolność, prywatność, szczerość. Wymyślacie przeróżne historie na jego temat tylko po to by zrobić z tego sensacje, by go zniszczyć. Gratulacje stworzyliście sobie gwiazdę, w tym czasie niszcząc człowieka.
Nie, nigdy nie spotkałam Marca Bartry i nie interesuje mnie to kim jest i co robi, nie chce go nigdy spotkać-odparła a po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Leo pociągnął ją za rękę i poprowadził do taksówki, którą po chwili jechali na lotnisko.
Wypowiedzenie, tych paru słów kosztowało ją tak wiele. Tak ciężko było jej kłamać na ten temat.
W tym momencie znienawidziła tego piłkarza. Człowieka, który ją złamał, zniszczył.
Odkrył to co ona przez tyle lat chowała. Miała nadzieje, że już nigdy nie spotka tego człowieka, który złamał jej serce.

***

Siedział na kanapie i razem z przyjacielem pili piwo.
Postanowili dzisiaj zostać u niego i zrobić sobie męski wieczór.
Spojrzał w telewizor, w którym leciały wiadomości i zamarł widząc jej twarz.
Słuchał każde słowo patrząc jak wielki ból jej sprawiają. Z oczu leciały jej łzy, a do tego wszystkiego doprowadził on, Marc Bartra zmusił tą dziewczynę do takich rzeczy.
-No to narobiłeś-odparł Tello 
-Tak to już bywa-powiedział, lecz gdzieś głęboko w sercu zabolało go to.
-Tak to już bywa?! Chłopie, cały świat patrzy teraz na was, zmusiłeś ją do kłamstwa, patrz jak ona
wygląda, ledwo żyje i temu wszystkiemu jesteś winien ty!
-A co niby miałem zrobić. Postąpiłem źle w ogóle się z nią zadając a teraz mam za swoje.
-Marc otrząśnij się! Wychodzę, jak zmądrzejesz to pogadamy-krzyknął i trzasną drzwiami zostawiając piłkarza z myślami.

***
No i mamy nowy mam nadzieje, że się podoba.


czwartek, 22 stycznia 2015

Rozdział 8

***

Czym tak naprawdę jest szczęście?
Szczęście ma wiele definicji, dla jednych szczęściem są pieniądze, dla innych rodzina, dla jeszcze innych miłość. Dla każdego szczęście znaczy coś innego a przecież to dalej te same słowo a interpretowane na tak wiele sposobów.
Czym dla niej było szczęście?
Sama do końca nie wiedziała. Kiedyś spokojnie mogła powiedzieć, że dla niej szczęściem był tata a teraz gdy już go nie ma, gdy straciła miłość i mamę dla niej szczęście się skończyło.

***

Leżała i po raz kolejny po jej policzkach spływały łzy, znała ich smak doskonale, od paru dni nic nie robiła tylko płakała.
Gdy usłyszała swoje imię podniosła się, poprawiła fryzurę i ruszyła na dół.

***

Stał i od dziesięciu minut próbował dogadać się ze starszą kobietą.
Mimo iż Hiszpański i Włoski to podobne języki, nie potrafił powiedzieć kobiecie o co mu chodzi.
-Natalia-powiedział powoli i jak najwyraźniej, kobieta chyba zrozumiała bo ruszyła w głąb i po chwili usłyszał kroki dobiegające z wnętrza domu.
-Natalia-krzyknął i chwycił w ramiona brunetkę.
-Leo?-zapytała zdziwiona-Co tu robisz?
-Musiałem przyjechać porozmawiać ale proszę Cię powiedź tej pani kim jestem bo nie patrzy się na mnie zbyt ciekawie.
-Babciu to mój przyjaciel Leo, zabiorę go na górę dobrze?-spytała po Włosku. Kobieta spojrzała ostatni raz na piłkarza i z uśmiechem przytaknęła.
-Leo ty masz przecież treningi po co przyjeżdżałeś?-zapytała gdy znaleźli się w pokoju dziewczyny.
-Jak to po co musiałem się z tobą zobaczyć i porozmawiać.
-Naprawdę nie musiałeś, nic mi nie jest.
-Tak? A te czerwone od płaczu oczy, pomięte ubrania,potargane włosy to nic? Myślisz, że tego nie widzę?
-Nic mi nie jest!-odparła głośniej.
-Pokaż mi tą rękę.
-Co?
-Daj-chwycił jej lewą dłoń i odwinął bandaż. Widząc rozcięcia skrzywił się, część z nich była świeża.
-Dalej twierdzisz, że nic Ci nie jest? Natalia ty się tniesz!
Chciała coś odpowiedzieć ale w domu rozległ się huk, dziewczyna poderwała się z miejsca i nie patrząc na piłkarza pobiegła do pokoju matki.
Już po raz 4 musiała przychodzić i pomóc jej wstać bo ta nie potrafiła dojść nawet do łazienki.
Gdy tylko ułożyła matkę w łóżku, odwróciła się w stronę drzwi zauważyła zszokowanego piłkarza.
-Leo wyjdź!-krzyknęła przez łzy.
Piłkarz posłusznie wykonał polecenie i już po chwili siedział na swoim miejscu, po paru minutach do pokoju przyszła Natalia.
-Czemu mi nie powiedziałaś?
-O czym? O tym, że moja matka to pieprzona alkoholiczka?! A czym tu się chwalić, może lepiej wyjść na ulicę i krzyczeć na cały głos, że mam cudowną matkę, która chleje!-krzyczała a po jej policzkach leciał potok łez.
-Już dobrze, nie płacz-chwycił ją w ramiona i próbował uspokoić.
-Nic nie jest dobrze!
-Mała spokojnie wszystko będzie dobrze.
-Nic nie jest dobrze odkąd skończyłam 7 lat, odkąd Bóg zabrał mi ojca! Jedyną osobę, którą kochałam nad życie, czemu nie mógł zabrać kogoś innego a musiał właśnie jego! Moją podporę! Jak myślisz jak się wtedy czułam, musiałam pogodzić się ze śmiercią ojca a matka oczywiście się załamała, zaczęła pić a ja mała dziewczynka musiałam się zająć młodszą siostrę, chodziłam do szkoły, odbierałam ją z przedszkola, gotowałam, prałam, prasowałam, chciałam by chociaż moja siostra miała lepsze dzieciństwo bo moje zniszczyła ta kobieta, którą mam nazywać matką!
-Przepraszam Natalia ja nie wiedziałem..
-Nic się nie stało już mi lepiej.
-Zawszę dobrze jest się komuś zwierzyć. A co było dalej? Jak nie chcesz to nie mów-szybko dopowiedział.
-Jak już zaczęłam to skończę- starła łzy-po dwóch latach matce się odwidziało ogarnęła się i poszła na odwyk, przeprowadziliśmy się tu i wszystko było dobrze. Jak wróciłam z koloni coś było nie tak, widziałam to po minie babci, jak się później okazało matka znowu zaczęła pić bo straciła pracę! Muszę coś zrobić, długo nie wytrzymamy na emeryturze babci a przecież ona nie może cały czas się nami opiekować, co będzie jak jej zabraknie?! Co ja wtedy zrobię?! Znowu zacznie się ten koszmar!-opadła na ziemie i skuliła się.
Piłkarz podszedł do niej i przytulił ją do piersi.
Dziewczyna przytuliła się ufnie do Leo, pokochała go jak starszego brata a nawet czasami jak ojca, mimo iż była między nimi mała różnica wieku, był dla niej podporą, zawsze gdy go potrzebowała on zjawiał się obok.
Po paru minutach powoli zaczęła dochodzić do siebie.
-Dziękuje-odparła.
-Nie ma za co, Nati mówiłaś coś o siostrze, gdzie ona jest?
-Do końca wakacji pojechała do Polski do cioci, niech nie widzi tego co się tu dzieje.
-Musisz porozmawiać z mamą, ona musi się leczyć.
-Ale czy to coś da? Znowu się coś stanie i będzie na nowo pić!
-Nie wiesz tego, a może ona się zmieni?
-Nigdy się nie zmieni, zawsze pozostanie pijaczką!
-Dobrze nie rozmawiajmy o tym ale obiecaj, że spróbujesz porozmawiać z mamą.
-Obiecuje, do kiedy zostajesz?-spytała zmieniając temat.
-Mam 4 dni wolnego, więc jak długo zechcesz.
-Dobrze, chcesz coś zjeść?
-Pewnie.

Resztę dnia Leo i Natalia spędzili na zwiedzaniu Rzymu. Dziewczyna pierwszy raz od paru dni uśmiechała się przez parę godzin. Teraz nie musiała się martwić, teraz żyła chwilą, tą chwilą.

***

Pieprzony Messi co on sobie wyobraża?! Jak ja teraz wyglądam? Jak ja się komuś pokaże?!
Siedziałem i myślałem o sytuacji z treningu, po co on się wpieprza we wszystko!
Z rozmyśleń wyrwał mnie dźwięk telefonu.
-Siema stary idziemy dzisiaj do klubu?-zapytał Cristian.
-Tello popieprzyło Cię, widziałeś jak ja wyglądam?! I ten wywiad w telewizji, ciekawe co im powiem!
-Marc uspokój się, załóż okulary i jakoś będzie, a wieczorem widzimy się w klubie-nie dał mi szansy odpowiedzieć tylko rozłączył się.

Ogarnąłem się i ruszyłem do studia.

***

-Witam Marc, dziękuje, że zgodziłeś się wystąpić dzisiaj-odparła reporterka szeroko się uśmiechając.
-Dzień dobry, jest to dla mnie zaszczyt.
-Dobrze zacznijmy więc, jak się czujesz w klubie?
-A jak mam się czuć w najwspanialszym klubie na świecie? Oczywiście, że wspaniale-tym razem piłkarz uśmiechnął się. 
-Cieszę się, myślisz, że w nadchodzącym sezonie wygracie jakieś puchary?
-Mam taką nadzieje, Barcelona jest świetnym klubem, mamy także paru nowych zawodników, którzy na pewno będą chcieli wiele wygrać i nam pomogą.

***

Leo z Natalią po udanym dniu siedzieli na kanapie i skakali po kanałach, w pewnym momencie zatrzymali się na wywiadzie z Bartrą. Przestraszony piłkarz spojrzał na dziewczynę i chciał przełączyć lecz ta pokiwała przecząco głową.
-Dobrze panie Bartra ostatnie pytanie. Od dłuższego czasu mówi się o związku Twoim z niejaką Natalią dos Santos, czy jest to prawda, że jest  pan w związku z młodą dziewczyną.
-Nie znam nikogo o takim nazwisku, może jest to jakaś moja fanka, wiele z nich robi przeróbki i wrzuca do internetu lecz mi to nie przeszkadza, jak tak się mają czuć lepiej to proszę bardzo. Jeszcze raz powtarzam nie znam nikogo takiego.
-Dobrze w takim razie dziękuje za wywiad. Do widzenia.
-Do widzenia.

***
Mamy nowy, nie jestem z niego zadowolona kiepsko mi wyszedł, przepraszam :(  Myślę, że rozdział dłużysz od poprzedniego..

środa, 14 stycznia 2015

Rozdział 7

***

Wściekły wyszedł z szatni. Co ten gówniarz sobie wyobraża krzywdząc jego małą Natalię.
Przecież ona była jeszcze dzieckiem, jeszcze nigdy nie spotkał kogoś takiego jak ona, potrafiła zmienić swój nastrój w parę sekund. Było mu okropnie żal tej małej.

Po paru minutach na murawie pojawili się piłkarze i trener, który rozpoczął trening.
Rozejrzał się ale nigdzie nie widział młodego obrońcy.
Po paru minutach jednak wbiegł on zdyszany na murawę a w Messim zaczęło podnosić się ciśnienie, chciał się uspokoić ale nie potrafił, musiał mu coś zrobić za to jak skrzywdził Natalię.

Podbiegł wściekły do Bartry i nim ktokolwiek spostrzegł co się dzieje ten już okładał pięściami obrońcę.
Po paru chwilach został odciągnięty od Marca lecz dalej miał ochotę go zabić na śmierć.
-Jak mogłeś! Jak mogłeś jej to zrobić?!-krzyczał i próbował wyrwać się z uścisku.
-Co tu się dzieje?!-krzyknął osłupiały trener.
-Zabije Cie, rozumiesz zabije!-teraz już nie krzyczał on się darł. Piłkarze ledwo potrafili go przytrzymać.
Oczy miał zamglone, w których widać było furie. Cały się trząsł, wyrywał wył.
Żaden z piłkarzy nie wiedział co ma robić, część zajęło się poturbowanym obrońcą a reszta dzielnie trzymała napastnika. Trener przykucnął przy piłkarzu i próbował go uspokoić.
Po parunastu minutach Messi powoli dochodził do siebie, oczy miał wyraźne, przestał się wyrywać, tylko leżał i dyszał.
-Dobra puśćcie mnie-odparł nadal oddychając ciężko.
Piłkarze spojrzeli na trenera, który ledwo zauważalnie pokiwał głową i powoli odsunęli się od Argentyńczyka.
-Leo chodź ze mną-odparł trener a piłkarz nie patrząc na Bartre ruszył za nim.
-Coś ty zrobił?!-zapytał gdy byli już w jego gabinecie.
-Nic
-Nic? Leo ty chciałeś go zabić! Powiedz mi dlaczego?
-Miałem swoje powodu, ten idiota skrzywdził bliską mi osobę i nie mogłem stać i patrzeć jakby nic się nie stało.
-Leo takich rzeczy nie rozwiązuje się w taki sposób, a tym bardziej tak! Nie przychodź dzisiaj wieczorem na trening a teraz do widzenia idę zająć się Marciem.

Piłkarz opuścił ośrodek treningowy w dobrym humorze, cieszył się z tego co zrobił. Musiał dać mu nauczkę.

***

Otworzyłam powieki i powoli rozglądnęłam się wokoło. Byłam w domu i to mnie ratowało, bo nie zamierzałam znowu słuchać kazań lekarzy czy też babci.
Spojrzałam na rękę, z rany ciągle sączyła się krew. Wzdychnęłam ciężko i opadłam na poduszkę.
Spoglądając w sufit rozmyślałam o tym co zrobiłam. Nigdy nie rozumiałam ludzi, którzy się tną. Uważałam ich za słabych a teraz co? Sama taka jestem, ale co miałam zrobić wolałam zagłuszyć ból psychiczny tym fizycznym lecz nic nie pomaga. Mam ochotę zrobić to znowu tym razem skutecznie. Bo po co mam żyć? Dla kogo? Chłopak mnie porzucił, matka jak widać nie kocha, nikt mi już nie został.

Jej rozmyślania przerwał dźwięk przychodzącej rozmowy na Skypie, spojrzała na ekran i od razu odebrała.
-Hej mała jak się trzymasz?-spytał piłkarz.
-Jako tako a co u ciebie?-odparła siląc się na uśmiech, nim zdążyła schować rękę piłkarz zauważył krew i rozcięcia na niej.
-Natalia co to jest?!-wzrok przeniósł na jej rękę.
-Nic-odpowiedziała szybko  i schowała ją.
-Natalia!
-Leo proszę cię, powiedz mi lepiej co u ciebie?
-Natalia nie odciągaj mnie od tego tematu czemu to zrobiłaś? Przez Marca?
-Po części-odparła i spuściła głowę a w jej oczach pojawiły się łzy.
-Proszę cię musisz mi powiedzieć co się dzieje, pomogę Ci obiecuje.
-Leo ja muszę kończyć trzymaj się pa-nim piłkarz zdążył odpowiedzieć ta zakończyła rozmowę.
Po jej policzkach spływały słone łzy, już nie była tą silną Natalią, teraz była małą dziewczynką, która potrzebowała pomocy mimo iż jej nie chciała. Czuła, że wszystkich zawiodła a najbardziej Leo.


***
-Cholera!-krzyknął piłkarz
-Co się stało?-do pokoju wpadła Anto
-Muszę jechać do Natalii!
-Uspokój się, wystarczy na dzisiaj twoich emocji i powiedz mi spokojnie o co chodzi?
-Ona się tnie!-dziewczyna słysząc to zakryła ręką twarz.
-Skąd wiesz?-spytała po chwili ciszy.
-Rozmawiałem z nią i zauważyłem krew i rozcięcia na jej ręce, coś jest nie tak powiedziała, że to nie tylko przez Bartre, ja muszę tam jechać i z nią porozmawiać.
-Dobrze jedź do klubu i weź parę dni wolnego, teraz macie jeszcze przygotowania może się uda a ja Cię spakuje. Wiesz gdzie ona mieszka?
-Nie ale się dowiem, dziękuje Ci, kocham Cie-pocałował ją, przytulił synka i wybiegł z domu.

***
Rozdział taki sobie, nie wiem co się ze mną dzieje w głowie mam cały plan a nie potrafie tego przelać na papier. Następny rozdział tu i http://nowa-znajomosc.blogspot.com/ pojawią się dopiero w moje ferie zimowe czyli na początku lutego.
Dziękuje tym co jeszcze czytają moje wypociny :)